Wiadomości » Lublin »
Kiedyś wąska ulica antykwariatów. Dziś - wielka arteria
Kiedyś wąska ulica antykwariatów. Dziś - wielka arteria
Przez trzy tygodnie na przełomie sierpnia i września Świętokrzyska pomiędzy Nowym Światem a ul. Czackiego zamieniała się w rojne targowisko. Na potęgę handlowano podręcznikami.Dziś na tym samym odcinku trwa budowa stacji II linii metra Nowy Świat. Jak pisaliśmy we wtorek, tuż pod jezdnią robotnicy dokopali się do ceglanych murów i fragmentów piwnic. To żadne zaskoczenie. Po wojnie Świętokrzyska została poszerzona ponaddwukrotnie. Dziś to ważna arteria komunikacyjna. Przed wojną była wąska i miała charakter ulicy handlowej. Dzieciarnia wymieniająca, sprzedająca i kupująca książki szkolne pośrodku ulicy ruchu specjalnie nie tamowała. Mało kto tędy jeździł. Świętokrzyska nie mogła być szersza niż Chmielna czy Warecka. Była też krótsza niż dziś. Zaczynała się przy Nowym Świecie (przejazd w kierunku ul. Kopernika jeszcze wtedy nie istniał) i kończyła kilkadziesiąt metrów za skrzyżowaniem z Marszałkowską w miejscu, gdzie nieistniejąca już dziś ulica Wielka łączyła się z biegnącym pod kątem Bagnem.
Kamieniczki i wieżowiec
Tamta dawna Świętokrzyska miała trzy różne odcinki. Pierwszy - pomiędzy Nowym Światem a ul. Czackiego - był zabudowany niskimi kamienicami, z których część pamiętała jeszcze pierwszą połowę XIX w. Drugi, centralny - od ul. Czackiego po Marszałkowską - przebijał się przez warszawskie city. Tu stały wielkomiejskie kamienice, które ożywiały efektownie zaprojektowane fasady pełne rzeźb, wieżyczek, łamanych dachów, wykuszy i szczytów. Przyziemia wieczorami rozświetlały witryny sklepów ciągnące się niekiedy od poziomu chodnika aż po drugie piętro. Tutaj też po stronie nieparzystej, pomiędzy pl. Napoleona a Marszałkowską, wyrosły budowle stanowiące symbole międzywojennej Warszawy. Drapacz chmur Prudential będący najwyższym wtedy gmachem w Polsce i kompleks budynków PKO. Z tego ostatniego ocalał najstarszy z nich - dzisiejsza siedziba Poczty Głównej u zbiegu z Jasną.
Wróćmy jednak na początkowy odcinek Świętokrzyskiej przed 1939 r. okupowany w ostatnich dniach sierpnia przez tabuny uczniów. To tu powstaje stacja metra Nowy Świat. Domy piwnic, do których dokopali się teraz robotnicy, zostały zniszczone w przeważającej mierze już podczas bombardowań we wrześniu 1939 r. Sierpień tamtego roku był więc ostatnim sezonem wielkiego targu podręcznikami w tym miejscu.
Kiedy to szkolne handlowanie się zaczęło i dlaczego tutaj? Na to pytanie starał się odpowiedzieć przed ponad pół wiekiem Józef Galewski w książce "Warszawa zapamiętana": "Handel podręcznikami trwał tu przez całe lata, od mojej najwcześniejszej młodości, czyli mniej więcej od roku 1888 do samego 1939. Ja i moi bracia też korzystaliśmy ze Świętokrzyskiej. Rodzice starali się kupić książki jak najtaniej, a tam było jedynie źródło takiego kupna, jeżeli nie w sklepie, to na ulicy. Nie wydawało się ważne, że książka jest używana i nieraz podniszczona. Byleby nie zabrakło stronic, uczyć się na niej można. Na mniejszą skalę odbywał się taki jarmark w końcu czerwca. Niektórzy uczniowie zaraz po przejściu do wyższej klasy od ręki pozbywali się niepotrzebnych już podręczników. Przeważnie pojawiali się na Świętokrzyskiej uczniowie. Uczennice widywało się rzadko. Czasami przychodzono z rodzicami czy kimś starszym, najczęściej jednak samemu, bez niczyjej pomocy załatwiano swoje szkolne sprawy. A jaki był przy tym gwar, hałas!" - opisywał Galewski.
Książki aż po sufit
To wspomnienie odnosi się do przełomu XIX i XX w., ale potem w latach 30. na przełomie sierpnia i września na Świętokrzyskiej nadal panował gwar. Na fotografiach widać tłum kilku - i kilkunastoletnich dzieci. O postępującej emancypacji świadczy spora liczba dziewczynek. Jedne ładnie ubrane w kapelusiki i zgrabne pantofelki pochodziły zapewne z dobrych, inteligenckich domów. Inne, w chustach, to dzieci z rodzin robotniczych. Wśród ciżby chłopców widać też bosonogich uliczników, którzy przyszli tu z Woli czy pobliskiego Powiśla. Stoją na chodniku czy wąskiej jezdni, a w tle widać witryny licznych antykwariatów z książkami.
Bo też Świętokrzyska skupiała nieprzebraną liczbę księgarń, które specjalizowały się jednak w książkach używanych. Antykwariaty te były małe i duże. Wszystkie zapełnione po sufit półkami z książkami.
Ich miłośnicy wynajdywali tu często istne białe kruki. Księgarze byli życzliwi i wielu swych klientów znali osobiście. W ciągu roku do antykwariatów przy Świętokrzyskiej wpadali zaś nie tylko studenci i uczniowie, lecz przede wszystkim luminarze nauki i kultury. "Potrafiłem w takiej księgarni na Świętokrzyskiej przeszukiwać półki po parę godzin dziennie" - wspominał Galewski. "Można tam było natrafić na najbardziej poszukiwane unikaty, na różne wyczerpane dzieła, sztychy i mapy. Trzeba było tylko nie zrażać się i skrzętnie szperać, bo jedynie w kilku był jaki taki porządek i dzieła rozłożone na półkach według jakiegoś podziału" - zapamiętał. Poza półkami stosy książek zalegały na podłodze, a na ich magazyny właściciele antykwariatów często zamieniali własne mieszkania.
Dodajmy jeszcze, że były to czasy, gdy niektórzy z bukinistów tak kochali swe książki i tak się do nich przywiązywali, że niechętnie je w ogóle sprzedawali. Woleli, by leżały raczej latami na półce, niż miały powędrować w cudze ręce.
Lista bukinistów
Klaudia Kowalczyk w książce "Księgarstwo warszawskie w drugiej połowie XIX w." skrzętnie wylicza co bardziej znane księgarnie i antykwariaty wzdłuż Świętokrzyskiej istniejące przed 1914 r. Wymieńmy część z nich. Pod numerem 48., a w latach późniejszych pod 18. i 27., działał antykwariat Adlera Meira Mordki założony w 1904 r. Specjalizował się w handlu podręcznikami. Dawid Baumkoler swój antykwariat pełen map, sztychów, rycin i podręczników na początku XX w. przeniósł z Nowego Światu na Świętokrzyską 35. Pod tym samym adresem znajdował się antykwariat Naftala Cytryna istniejący do 1909 r. Obok używanych podręczników przyciągał starodrukami i resztkami nakładów. Tymi ostatnimi handlował też Bajdo, który miał księgarnię przy Świętokrzyskiej 44.
Przy Świętokrzyskiej 10 od ok. 1905 r. działała księgarnia Bądkowskiego nastawiona wyraźnie na uczniów. Reklamowała beletrystykę, pomoce szkolne, materiały piśmiennicze. W tym samym czasie powstała księgarnia Mulera.
Jan Breslauer miał księgarnię nakładczą, to znaczy taką, która prowadziła też działalność wydawniczą. Początkowo wydawała literaturę piękną na przyzwoitym poziomie, potem jednak przerzuciła się na sensację i romanse. W 1905 r. przeprowadziła się ze Świętokrzyskiej na Miodową.
Popularną księgarnię antykwariat prowadził Jakub Przeworski. Założona w 1900 r. początkowo mieściła się w domu pod nr. 19. W 1903 r. przeniosła się na Świętokrzyską 3. "Od 1906 r. specjalnością Przeworskiego było nabywanie od wydawców resztek nakładów. Jeździł także do Lwowa, Krakowa i Wielkopolski, przywożąc tam wydawnictwa warszawskie. W zamian otrzymywał książki, których sprzedaż była zabroniona w zaborze rosyjskim. Zorganizował sieć kolporterów rozprowadzających te wydawnictwa po całej Warszawie" - wylicza Klaudia Kowalczyk.
W kamienicy u zbiegu z Mazowiecką mieścił się z kolei antykwariat Abrahama Rosenweina. Miał długą tradycję. Powstał już bowiem w 1865 r. i oferował nowości w języku hebrajskim. Zdaniem Klaudii Kowalczyk Rosenwein nabywał całe biblioteki lub pośredniczył w ich sprzedaży. Handlował też starymi drukami i rzadkimi mapami. Jego wiernymi klientami byli znani badacze i uczeni warszawscy. Tutaj też odbywały się nieformalne spotkania bibliofilów.
Ta lista mogłaby być oczywiście o wiele dłuższa. Wystarczy wymienić kilka księgarń ze Świętokrzyskiej uwzględnionych przez książkę telefoniczną z 1939 r.: Antykwarnia Placówka pod nr. 26., księgarnia Centralna pod nr. 44., Popularna Cytryna i Uniwersalna Kohna - obydwie pod nr. 42., czy Powszechna pod czwórką.
Tanio sprzedać, drogo kupić
Najsłynniejsze jednak księgarnie przy Świętokrzyskiej prowadzili Kleisingerowie oraz Fiszler Kelman. Księgarnia Kelmana mieściła się przy Świętokrzyskiej 5 i powstała w 1903 r. Sprzedawała resztki nakładów i poradniki medyczne. Prowadziła też sporadyczną działalność wydawniczą przede wszystkim w zakresie książek medycznych.
Arie Haja Kleisinger miał księgarnię w pobliżu w kamienicy pod jedynką u zbiegu z Nowym Światem. Ten księgarz przeszedł do historii Warszawy. To przed jego witryną na przełomie sierpnia i września gromadziły się największe tłumy uczniów handlujących podręcznikami. Jak wspominał Józef Galewski, Kleinsingerowie mieli przy ulicy przynajmniej cztery sklepy. Nie miały jednak tej rangi, co ten na początku Świętokrzyskiej.
Antykwariat powstał w 1869 r. Początkowo handlował głównie resztkami nakładów sprowadzonych z Galicji. Skupował też całe księgozbiory, używane książki szkolne i czasopisma, kompletując ich roczniki. "Antykwariat był miejscem spotkań inteligencji; do jego bywalców należeli Korzon, Smoleński, Kraushar, Gomulicki, Oppman, Prus" - wylicza Klaudia Kowalczyk i dodaje, że po śmierci Arie Klesingera interes prowadził do września 1939 r. jego syn Rubin.
"Bywali stali klienci, którzy całymi godzinami, wycierając kurz, przeglądali wszystkie półki. Zastawało się ich w różnych pozach, niektórzy stali, inni kucali lub tkwili wyżej na drabinkach. Zawsze, jak się weszło do takiej księgarni, można było spotkać parę tak zajętych osób" - wspominał Galewski.
Kiedy zbliżał się rok szkolny, antykwarnie wzdłuż Świętokrzyskiej zapełniały się młodocianą klientelą. Dlaczego nie kupowała ona książek w tak uznanych księgarniach, jak Gebethner i Wolff czy Mortkowicz, tylko w przykurzonych antykwariatach Świętokrzyskiej? I na to pytanie przekonującą odpowiedź daje Galewski: "Byli co prawda uczniowie mający bogatych rodziców, którzy kupowali nowe podręczniki w dużych księgarniach, ale tych biedniejszych wystarczyłoby, żeby zaludnić i zablokować na dwa, trzy tygodnie Świętokrzyską. Jeszcze nawet po zamknięciu księgarni odbywały się tu targi na trotuarach. Niektórzy załatwiali kupno czy zamianę potrzebnych książek bez pośrednictwa księgarzy. Kosztowało to dużo taniej, ale takie transakcje likwidował przeważnie stójkowy [jeszcze w czasach zaboru rosyjskiego] namówiony przez księgarzy, którzy krzywo patrzyli na załatwianie zakupów bez ich pośrednictwa" - pisał Galewski.
Przekonywał, że antykwariusze na używanych podręcznikach robili niezłe interesy. Po prostu kupowali je od uczniów za grosze, mówiąc, że książki są zniszczone i w gruncie rzeczy już niepotrzebne. Kiedy zaś je sprzedawali po wyższej cenie, określali używane podręczniki jako nowe, nazywając ich nabycie "cymesem" lub "okazją".
Zabudowa Świętokrzyskiej mocno ucierpiała już we wrześniu 1939 r. Wtedy m.in. przestał istnieć antykwariat Kleisingerów. Reszta ulicy spłonęła w 1944 r. Po wojnie mury spalonych kamienic zburzono, a sama ulicę po parzystej stronie znacznie poszerzono. Do dziś zachowały się tu jedynie dwa przedwojenne budynki. To Poczta Główna i wieżowiec Prudential, którego modernizacja zamarła, niestety, kilka tygodni temu.
Spacery po nieodbudowanej Warszawie z Jerzym S. Majewskim
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,88296,10135693,Kiedys_waska_ulica_antykwariatow__Dzis___wielka_arteria.htmlDodano: 22-08-2011 14:00Odsłon: 332
Dodano: 22-08-2011 14:00
Odsłon: 332