Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

Kładka w Boguchwale ciągle dzieli. "A kiedyś się urwie"

Kładka w Boguchwale ciągle dzieli. "A kiedyś się urwie"

Kładka na Wisłoku łącząca Rzeszów z gminą Boguchwała jest w fatalnym stanie. Kilka miesięcy temu została zamknięta od strony Boguchwały. Ale mieszkańcy ciągle z niej korzystają, a urzędnicy nie mogą dojść do porozumienia
Większa część kładki leży po stronie Boguchwały, ale ta gmina nie chce sama ponosić kosztów remontu. Wstępnie dogadała się więc z Rzeszowem. - Mamy zarezerwowane 175 tys. zł, które stanowią połowę przewidywanych kosztów remontu - mówi Katarzyna Pawlak z biura prasowego rzeszowskiego urzędu miasta. Dodaje, że informację o gotowości Rzeszowa do uczestniczenia w kosztach remontu kładki wysłano z początkiem sierpnia do Urzędu Miasta i Gminy w Boguchwale.

Piort Klimczak, wiceburmistrz Boguchwały, potwierdza, że pismo do urzędu dotarło. - Na razie zastanawiają się nad nim nasi prawnicy - mówi. Jednak dodaje, że sam remont to nie największy problem. Sen z oczu obydwu samorządom spędza przyszłość kładki. - Po remoncie trzeba przecież o nią dbać. Ponosić odpowiedzialność cywilną, odśnieżać, naprawiać. Kto to będzie robił? Wbrew wcześniejszym ustaleniom Rzeszów nie jest tym zainteresowany - mówi wiceburmistrz Klimczak.

W rzeszowskim ratuszu słyszymy, że miasto może jedynie wspomóc remont kładki. - Korzystają z niej także nasi mieszkańcy, dlatego poczuwamy się do obowiązku i udzielimy dotacji celowej. Więcej nic nie możemy zrobić, bo nie możemy płacić z pieniędzy podatników za utrzymanie kładki, która nie leży na terenie Rzeszowa - wyjaśnia Katarzyna Pawlak.

Podobnych argumentów używają w Urzędzie Miasta w Boguchwale. - To nie jest majątek gminny, przecież takich obiektów jest mnóstwo, a każdy się boi wydać pieniądze na nie swoim terenie - mówi Piotr Klimczak.

Pat trwa od kilku miesięcy. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nakazał nawet rozbiórkę spornej kładki, ale od tej decyzji odwołała się gmina Boguchwała. Sąd Rejonowy w Rzeszowie za zły stan kładki ukarał grzywną dyrektora rzeszowskiego oddziału Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. - To chyba jednoznacznie określa, kto według sądu jest jej właścicielem - mówią urzędnicy zarówno w Rzeszowie, jak i Boguchwale.

Jednak Tomasz Sądag, zastępca dyrektora RZGW z Krakowa, nie ma wątpliwości. - Nie jesteśmy właścicielem kładki, bo to nie my ją budowaliśmy i nie my ją utrzymujemy. To, że wisi nad rzeką, nie oznacza przecież, że jest nasza. To podobnie jak z mostami. Jest ich mnóstwo i my nie jesteśmy ich właścicielami. Nie może tak być, że jak jakiś obiekt nad zbiornikami wodnymi nagle przestaje być potrzebny i jest w złym stanie, to nagle skarb państwa, czyli w tym przypadku RZGW, ma za niego odpowiadać i go utrzymywać - mówi Tomasz Sądag.

Dodaje stanowczo, że jeżeli w kolejnym wyroku sąd uzna mimo wszystko, że RZGW jest właścicielem kładki, to zarząd będzie się od takiej decyzji odwoływał.

Urzędnicy przerzucają się korespondencją, a kładka jest w coraz gorszym stanie, mimo to jednak jest stale użytkowana przez mieszkańców. - Tylko patrzeć, jak w końcu ktoś spadnie albo kładka się urwie i dojdzie do tragedii - mówi nam pan Janusz, który jednak nie ukrywa, że dość często przeprawia się przez kładkę rowerem. - Ale ja zdaję sobie sprawę z zagrożenia i uważam. Obawiam się jednak o dzieci i młodzież, które tędy także jeżdżą na rowerach - dodaje.

Wiceburmistrz Boguchwały Piotr Klimczak próbuje mimo wszystko znaleźć wyjście z sytuacji. - Może założymy stowarzyszenie, które weźmie na siebie ciężar utrzymania kładki? - mówi. Bo nikt nie ma wątpliwości, że kładka jest potrzebna.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10155299,Kladka_w_Boguchwale_ciagle_dzieli___A_kiedys_sie_urwie_.html
Dodano: 23-08-2011 12:00
Odsłon: 141

Skomentuj: