Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Kraków »

Badania archeologiczne z pokładu samolotu

Badania archeologiczne z pokładu samolotu

Grupa archeologów postanowiła udowodnić, że z aparatem w samolocie archeolog potrafi odnaleźć więcej śladów z przeszłości niż jego koledzy na powierzchni ziemi. 2000 zdjęć, trzy godziny ujęć filmowych i ponad 40 nowo odkrytych stanowisk z Małopolski to imponujące owoce ich pracy na rzecz popularyzacji tej niekonwencjonalnej metody badawczej
Kamila Jarońska: Podczas waszego projektu nie tylko zlokalizowaliście nowe stanowiska, ale również nakręciliście film o archeologii lotniczej "Czy leci z nami archeolog"? Zainteresuje on laików?

Piotr Wroniecki*: Oni są główną grupą docelową. Dopóki archeolodzy nie odkryją spektakularnego odkrycia, to ich praca w świadomości społeczeństwa uchodzi za nudną i bezcelową. W Polsce bardzo mało ludzi interesuje się archeologią, a nasza praca na co dzień nie trafia do szerokiej publiczności. Ludzie powinni się ucieszyć, że w ich miejscowości odkryto grodzisko bądź że na ich polu niegdyś istniała osada z epoki żelaza. Jeżeli zrozumieją, że uczestniczą w poznawaniu historii naszych przodków, to będą szanować i ochraniać te obiekty.

Jak narodził się pomysł na film popularnonaukowy i dlaczego jego akcja dzieje się w Małopolsce?

- Razem z przyjaciółmi ze Studenckiego Koła Naukowego Uniwersytetu Warszawskiego od wielu lat interesujemy się nieinwazyjnymi metodami w archeologii. Skontaktowaliśmy się z Krzysztofem Wieczorkiem, zawodowym pilotem liniowym i sportowym, trzykrotnym mistrzem świata w lataniu precyzyjnym, który jest absolwentem archeologii UW. Jego praca magisterska dotyczyła w głównej mierze właśnie archeologii lotniczej. Aeroklub Krakowski, którego członkiem jest Krzysztof, użyczył nam lotniska w Pobiedniku Wielkim. Pomoc otrzymaliśmy również od archeologów z Państwowej Akademii Nauki, którzy udostępnili nam bazę w Igołomi. Oprócz walorów logistycznych Małopolska jest terenem, który sprzyjał osadnictwu w przeszłości. Dlatego akcja filmu dzieje się właśnie tam.

Co będziemy mogli zobaczyć w filmie?

- Głównym celem jest pokazanie przydatności archeologii lotniczej w poszukiwaniu nowych obiektów. Na potrzeby filmu wykonaliśmy zdjęcia z aparatu przytwierdzonego do platformy latawca zdalnie sterowanego z powierzchni. Użyliśmy również motolotni oraz awionetki, z której można wyjąć drzwi. To bardzo ważne, ponieważ szyba zniekształca obraz i zmienia kolor fotografii. W 2010 r. wylataliśmy w sumie 13 godzin, dzięki czemu powstało około 1000 zdjęć. W tym roku nie tylko sfotografowaliśmy nowe stanowiska, lecz także stanowiska z tamtego roku, by porównać efekty. Na potrzeby filmu nagraliśmy również wywiady z profesorem Instytutu Archeologii UAM w Poznaniu Włodzimierzem Rączkowskim, który od lat zajmuje się archeologią lotniczą, oraz z Krzysztofem Wieczorkiem.



Czy Krzysztof Wieczorek jest tytułowym archeologiem na pokładzie samolotu?

- Tak, tak Tytuł filmu to nie tylko świadoma gra słów związana z filmem "Czy leci z nami pilot". Dzięki pilotom hobbystom archeologia lotnicza został wypromowana w Europie i to oni pierwsi pokazali, jakie możliwości badawcze niesie ta metoda. Naszym archeologiem i pilotem w jednej osobie jest Krzysztof Wieczorek. Jego profesjonalizm pozwalał nam odpowiednio przygotować się do lotów i zawsze szybko i sprawnie dotrzeć do celu. Dzięki wykształceniu archeologicznemu miał świadomość, czego szukamy. On sam zwracał naszą uwagę na różne kształty.

Co udało się odkryć? Proszę opowiedzieć o owocach państwa pracy.

- Owoce pracy są nadal interpretowane. W Racławicach i pod Marchocicami sfotografowaliśmy cmentarzyska kurhanowe. Bardzo prawdopodobne, że znaleźliśmy kilka nowych celtyckich stanowisk. Celtowie w Polsce zasiedlili bardzo mały teren w porównaniu z innymi krajami europejskimi. Ich osady i cmentarzyska pochodzą z okolic Wrocławia, z Wyżyny Głubczyckiej na Opolszczyźnie i właśnie z Małopolski. Dlatego każdy przedmiot, który wyszedł spod ich rąk, każda osada bądź grób jest bezcennym materiałem dla archeologów. Udało nam się również na nowo zinterpretować stanowiska już wcześniej znane i badane przez archeologów. W Radziemicach zdokumentowano wcześniej aż dziewięć stanowisk archeologicznych, ale gdy porównaliśmy te informacje ze zdjęciem lotniczym, okazało się, że zamiast serii pojedynczych punktów osadniczych mamy do czynienia z jedną rozległą osadą pradziejową ograniczoną niegdyś rowami i ciekiem wodnym od cmentarzyska kurhanowego. Jedno zdjęcie ujawnia informacje, które z powierzchni ziemi zbierano by przez lata.

Kiedy i gdzie będzie można film obejrzeć?

- Teraz czeka na nas najtrudniejsze zadanie, tzn. montaż całego materiału. Kiedy tylko to zrobimy, udostępnimy film na naszej stronie, na której można przeczytać o całej naszej akcji oraz obejrzeć zdjęcia wykonane podczas lotów nad Małopolską. Bardzo zależy nam, by trafił do szerokiej publiczności.

* Piotr Wroniecki - mgr archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, członek Studenckiego Koła Naukowego Nowoczesnych Metod Prospekcji i Dokumentacji Archeologicznej "Wod.o.Lot" przy Instytucie Archeologii UW, http://wodolot.wordpress.com


Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,89111,10149828,Badania_archeologiczne_z_pokladu_samolotu.html
Dodano: 23-08-2011 13:00
Odsłon: 321

Skomentuj: