Wiadomości » Gorzów Wielkopolski »
Nasz "Bolo" Paluch uważa, że o medal jest tak samo trudno jak kiedyś
Nasz "Bolo" Paluch uważa, że o medal jest tak samo trudno jak kiedyś
- Zielona Góra, czy Toruń to tak samo wymagający rywale. Derby dodadzą rozgrywce o finał pikanterii i smaku. To nakręca zawodników, a kibice uwielbiają - mówił Piotr Paluch, były żużlowiec Stali, dziś trener.Jako zawodnik zdobywał ze Stalą srebrny medal w 1997 r. i ostatni żużlowy krążek dla Gorzowa - brązowy - w 2000 r. Był ze stalowcami w czwórce w 2001 r., przeżywał spadek z ekstraklasy w 2002 r., radował z ponownego awansu pięć lat później. Drużynowy medal wygrywał nawet dwa razy, ale w lidze szwedzkiej. W Polsce wciąż czeka. W ubiegłym roku na zawsze pożegnał się z torem, ale dalej "Bolo" Paluch odgrywa w żółto-niebieskiej drużynie ważną rolę - pomaga w trenerce Czesławowi Czernickiemu, opiekuje się najmłodszymi adeptami. I wierzy, że jego Stal właśnie teraz wróci na podium mistrzostw kraju.
Ireneusz Klimczak: Jest pan z gorzowskim zespołem w najlepszej czwórce teraz i był dziesięć lat temu. Cały czas tak samo trudno jest dostać się do czołówki?
Piotr Paluch: Z tego co pamiętam to kiedyś najpierw jechało się fazę zasadniczą, a potem była walka w czwórkach z zachowaniem punktów, a więc na sukces pracowało się przez cały sezon. Jeden czy drugi mecz jeszcze wszystkiego nie niweczył Teraz mamy play-off, mniej sprawiedliwy, ale bardziej atrakcyjny dla kibiców, pewnie dlatego podobne rozwiązania stosuje się również w innych dyscyplinach. Mimo takich, czy innych zasad, ciągle o medal jest tak samo trudno, polska liga może chwalić się swoją renomą. Trzeba mieć w zespole lidera, wyrównany skład i odpowiednią atmosferę.
I dobrych wychowanków. Ci, którzy ich mają, ostatnio zabierają wszystkie laury.
- Coś w tym jest. Dobry swój junior faktycznie robi różnicę. Dobrze poznałem jednak pozostałych chłopaków i proszę mi wierzyć, że ligowy sukces ze Stalą w swoich sportowych osiągnięciach umieściliby bardzo wysoko, jeśli nie najwyżej.
Ćwierćfinały play-off rozczarowały. Toruń, Zielona Góra i Gorzów pewnie wygrały po dwa mecze, Wrocław oddał walkowera, a Leszno wchodzi dalej jako szczęśliwy przegrany, mimo zdecydowanych porażek.
- Nie ma rady na przypadki losowe, szczególnie w żużlu. Można tylko współczuć tym, których to dosięgło. Jak to boli przekonaliśmy się w ubiegłym sezonie, gdy w najważniejszych pojedynkach nie mogli pojechać Nicki Pedersen i Paweł Zmarzlik i zamiast podium znów musieliśmy przełknąć szóste miejsce. Unię tych nieszczęść dosięgło zdecydowanie za dużo. Przy takich problemach miejsce w czwórce dla Leszna to naprawdę duży sukces.
W półfinałach musi być ciekawej.
- Zdecydowanie. Wchodzimy w czas najbardziej ekscytującego ligowego żużla w tym sezonie. I nie myślę tylko o derbach, bo przecież Unia zapowiada, że też będzie zdrowsza, a więc groźniejsza. To w końcu wciąż aktualny mistrz Polski, choć jednak bez Leigh Adamsa, niezwykle istotnego ogniwa w złotej ekipie.
Falubaz za rywala to trafiony wybór, czy Unibax byłby lepszy?
- Bez znaczenia. Obie ekipy przez cały sezon pokazują jak są mocne, my też wiemy o co jedziemy, porządnie korzystamy z atutu własnego toru, a i mecz w Lesznie udowodnił, że rozkręcamy się na wyjazdach. W tym wszystkim trzeba też mieć trochę szczęścia. Niech nas fart nie opuszcza aż do ostatniego spotkania.
Przez te lata derbowa atmosfera jakoś się zmieniła?
- Może nowy stadion w Gorzowie jeszcze spotęgował reakcje kibiców, widać jak trybuny niesamowicie pulsują. Zawsze jednak fani tłumnie parli na trybuny, pokazywali swoje barwy, wymyślali przyśpiewki. Chcieli, aby to właśnie ich drużyna była górą. Tu się na pewno nic nie zmieniło. Także w parkingu. Zawodnicy przychodzący do nas od razu zdają sobie sprawę jak wysokie jest derbowe ciśnienie. Te mecze zapadają w pamięć, na torze jest w nich najwięcej żużla w żużlu. Także mamy kolejne derby i nie ma co się nad tym dłużej rozwodzić, tylko na 11 i 18 września być gotowym. Tak, czy siak jeśli chcesz mieć finał to musisz pokazać swoją wyższość naprawdę trudnemu przeciwnikowi.
Przemierza pan Polskę wzdłuż i wszerz z gorzowskimi juniorami. Ostatnio trener Czesław Czernicki rozważał ligowy debiut 16-latka Adriana Cyfera w miejsce Łukasza Cyrana. To jest chłopak, który ma szansę zaistnieć w ekstralidze?
- Konkurencja młodym zawodnikom i nie tylko wyjdzie zdecydowanie na dobre. Adrian pracuje, robi postępy, a starsi koledzy muszą czuć, że nie mają miejsca w pierwszej drużynie z urzędu. Cieszą punkty naszej młodzieży. Ważne jest jednak, aby nie wywierać na nich nie wiadomo jakiej presji. Przed każdym wyścigiem pamiętajmy, że choć Bartek Zmarzlik już potrafi przyjechać do mety pierwszy, to wciąż ma tylko 16 lat. Dajmy mu się spokojnie rozwijać, a będzie nas cieszył swoją jazdą przez lata. A i w tym sezonie, w najważniejszych spotkaniach, też zrobi swoje.
Trudno pytać trenera o wynik, ale można jakoś przewidzieć jak te półfinałowe mecze mogą wyglądać?
- Chciałoby się wyjść z pierwszego spotkania w domu całym i zdrowym, a do tego z fajną zaliczką. Tutaj jednak każdy szybki start, każde dobrze przejechane okrążenie, może okazać się na wagę złota, czyli finału. Daję tej drużynie całego siebie i wiem, że stać zawodników, których aktualnie mamy, na duży wynik. Kto lepszy będzie w niuansach, ten będzie się cieszył. Czekamy na żużlowy medal dla Gorzowa już sporo lat i wystarczy. Tym bardziej, że Stal 2011 to zespół naprawdę godny podium.
*Piotr Paluch - 41-letni były żużlowiec, przez 21 sezonów startował dla Gorzowa, obecnie trener Stali i radny miasta
Źródło:
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,10163996,Nasz__Bolo__Paluch_uwaza__ze_o_medal_jest_tak_samo.htmlDodano: 24-08-2011 13:00Odsłon: 216
Dodano: 24-08-2011 13:00
Odsłon: 216