Wiadomości » Katowice »
Kościół oświeci niedowiarków solarami
Kościół oświeci niedowiarków solarami
Elektrownia słoneczna w Jaworznie? - Dlaczego nie? Jeśli podobne działają w Niemczech i Austrii, a promieni tam tyle co u nas? - pomyślał ks. Józef Lenda, kustosz sanktuarium, którego dach pokrywa dziś 500 metrów kwadratowych ogniw produkujących prądInstalacja w sanktuarium pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jaworznie jest największą z czterech zarejestrowanych dziś w Polsce. Prawie płaski dach nowoczesnego kościoła idealnie nadawał się od południa na zamocowanie tzw. modułów fotowoltaicznych. Inaczej niż tradycyjne panele słoneczne nie podgrzewają cieczy, lecz same wytwarzają na zaciskach energię elektryczną - w pogodny dzień dają nawet do 400 kWh prądu. - Potem stałe napięcie przekształcane jest na przemienne 230 V, które już płynie do gniazdek w budynkach, zasila lampy i grzejniki. Latem energii jest więcej niż potrzeba i nadmiar sprzedajemy do sieci energetycznej - objaśnia Marian Błaszkiewicz, elektryk i parafianin, który poddał proboszczowi pomysł elektrowni solarnej. Dwa lata temu zwiedzał niemieckie kościoły, podpatrzył ekologiczną nowinkę i zapalił się do budowy instalacji w rodzinnej parafii.
- Wahałem się, pytałem parafian, a ci po namyśle zdecydowali, że jednak warto spróbować - mówi ks. proboszcz Lenda. Żelazny argument "za" własną elektrownią był taki, że z powodu podwyżek cen prądu kasa gigantycznego sanktuarium ciągle świeciła pustkami, więc zimą w kościele wierni dalej marzliby po ciemku przy płomykach świec. Ale koszt instalacji fotowoltaicznej (na świecie to ciągle rzadkość) był ogromny - prawie 1 mln zł. Skąd zdobyć takie pieniądze?
Ekologiczne rozwiązania energetyczne dotuje Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Katowicach, ale wniosek z Jaworzna zaskoczył urzędników, dla nich też był nowością. Policzono, że koszt instalacji nowej generacji produkującej ok. 65 tys. kWh rocznie zwróci się w ciągu 10 lat. WFOŚ przydzielił więc jaworznianom 283 tys. zł dotacji, a z kredytu na preferencyjnych warunkach dostali jeszcze ponad pół miliona zł. Resztę dołożyła parafia.
Na moment, gdy popłynął pierwszy prąd z dachu, czekali w napięciu: - Jaka to była radość, kiedy licznik pokazał, że energii od razu mamy o 15 proc. więcej niż trzeba - mówi ks. Lenda. Co rano nie nadąża teraz odbierać telefonów: dzwonią księża z innych parafii, przedsiębiorcy i wielu zwykłych ludzi, którzy też chcieliby zbudować własne elektrownie słoneczne na dachach domów, kościołów i hal fabrycznych.
- Przetarliśmy szlaki - Błaszkiewicz ma nadzieję, że kościelna instalacja przekona niedowiarków, którzy pukali się w czoło, bo "solary są dobre w Afryce, nie u nas". Elektryk ocenia, że w Polsce ciągle brakuje informacji o fotowoltaice, przepisy za nią nie nadążają, a wielu myli ją z tradycyjnymi panelami słonecznymi na gorącą ciecz. - Gdy budowano sanktuarium, większość urządzeń, jak ogrzewanie podłogowe pod granitową płytą, zaprojektowano z myślą o energii elektrycznej, bo wtedy było to opłacalne. Potem latami modliliśmy się, dygocząc z zimna, i zawsze powtarzałem, że mamy tu wóz, tylko konia brakuje - wspomina Błaszkiewicz. - A teraz mamy już tego konia. Na dachu!
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,10176315,Kosciol_oswieci_niedowiarkow_solarami.htmlDodano: 26-08-2011 13:00Odsłon: 141
Dodano: 26-08-2011 13:00
Odsłon: 141