Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Olsztyn »

Oddała dom zakonnikom. Teraz bardzo tego żałuje

Oddała dom zakonnikom. Teraz bardzo tego żałuje

Mieszkanka Miodówka niedaleko Olsztyna podarowała swój dom zakonowi, licząc, że dzięki temu dostanie opiekę i pomoc. Dziś żyje w spartańskich warunkach
W 2003 roku 64-letnia wówczas Jadwiga Sontowska-Klimorowska zgodziła się oddać saletynom dom oraz przylegające do niego grunty i niewielki sad. Łączną wartość darowizny oszacowano wtedy na 100 tys. zł. Razem z mężem otrzymała w zamian możliwość zamieszkiwania w dwóch pokojach w podarowanym zakonnikom budynku oraz uprawiania znajdującego się przy nim ogródka.

Kobieta zdecydowała się na ten krok, bo miała problemy finansowe. - Musiałam spłacić 28 tys. zł z 60 tys. zł za kawałek ziemi, który dokupiłam wcześniej - tłumaczy. - Poza tym mój mąż miał prawie 90 lat i był schorowanym człowiekiem. Nie mieliśmy już tyle pieniędzy, by regulować należności, a zakonnicy powiedzieli, że będą nam pomagać. Więc się zdecydowaliśmy.

Pani Jadwiga podpisała z zakonem umowę darowizny i służebności. Nie była świadoma, jakie będą tego konsekwencje. Cały czas była przeświadczona, że saletyni jako nowi właściciele nieruchomości, którą dobrowolnie im przekazała, będą jej pomagać. Tymczasem utrzymanie aż do śmierci miałaby zagwarantowane, gdyby podpisała umowę dożywocia. Umowa darowizny nowych właścicieli do tego nie zobowiązuje. Dziś kobieta mówi, że gdyby wiedziała, że zostanie bez pomocy, nie zgodziłaby się oddać im swojej posiadłości, a poszukałaby innej życzliwej osoby, by jej podarować nieruchomość.

Teraz bije się z myślami, że popełniła błąd. I przypomina okoliczności podpisania darowizny. - Do ostatniego dnia maja musiałam zapłacić kolejną ratę długu. Kilka dni przed tą datą saletyni zadzwonili, że w tym pomogą. U notariusza byliśmy ostatniego dnia, gdy nie było już odwrotu, bo musiałabym spłacić kolejną należność - mówi.

Państwo Klimorowscy na początku dobrze żyli z saletynami. Zakonnicy pomagali im nawet przy pracach na działce, przygotowywali paczki świąteczne, kupili kuchnię elektryczną i - co najważniejsze - spłacili dług za nieruchomość. Jednak z biegiem lat zaczęły się nieporozumienia, które przeszły w permanentny spór. Stosunki popsuły się jeszcze bardziej, gdy zmarł mąż pani Jadwigi. Teraz kobieta żyje w fatalnych warunkach. Gdy ją odwiedziliśmy, wodę brała ze studni, skarżyła się, że przez pewien czas nie miała nawet prądu.

Piotr Szweda, rzecznik Zgromadzenia Księży Misjonarzy Saletynów, zapytany, czy nie dziwi się, że pani Jadwigi uważa, że zakon wykorzystał jej trudną sytuację finansową, odpowiada, że wszystko odbyło się zgodnie z literą prawa. - Zgromadzenie, wbrew sugestii w pytaniu, nie wykorzystało w najmniejszym stopniu darczyńców. Co więcej, spłaciło ich dług, co było warunkiem zawarcia umowy - mówi.

Rzecznik przypomina też, że zgromadzenie początkowo pomagało materialnie małżeństwu, choć nie musiało tego robić. Winą za spór, który wybuchł, obarcza Jadwigę Sontowską-Klimorowską. - Trudno jest o kontakt z panią Jadwigą, która inaczej postrzega rzeczywistość - wyjaśnia, co ma sugerować, że kobieta może być chora.

Jak stwierdziła jedna z osób znających sprawę, nie ma już nadziei na odzyskanie majątku od zakonu. - Pani Jadwiga podpisała umowę i nie może jej teraz odwołać - mówi.

Olsztyński adwokat Wojciech Wrzecionkowski dodaje: - Odwołanie darowizny to zawsze ciężki kawałek chleba. Nawet powołanie się na wady oświadczenia woli miałoby słabe rokowania, ponieważ umowę zawarto u notariusza, który zawsze ocenia, czy ktoś może zawrzeć umowę.

Niewielka szansa, by unieważnić darowiznę lub wymóc finansową pomoc od zakonu byłaby wtedy, gdyby doszło do rażącej niewdzięczności ze strony zakonników i udało się to udowodnić lub gdyby kobieta żyła w niedostatku.

Pracownicy olsztyńskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w swojej pracy spotykają się z podopiecznymi, którzy myślą o oddaniu niewielkiego nawet majątku w zamian za opiekę. Zdaniem Elżbiety Bronakowskiej, dyrektor MOPS-u, obdarowany powinien pomagać darczyńcy aż do śmierci. - Nawet jeżeli w prawie są jakieś luki lub osoba nie jest do końca uświadomiona co do skutków podpisywanej przez siebie umowy darowizny - dodaje.


Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,90712,10136569,Oddala_dom_zakonnikom__Teraz_bardzo_tego_zaluje.html
Dodano: 26-08-2011 14:00
Odsłon: 302

Skomentuj: