Wiadomości » Olsztyn »
Kuracjusze pod kluczem. "Inaczej pójdą seks uprawiać"
Kuracjusze pod kluczem. "Inaczej pójdą seks uprawiać"
Żeby powstrzymać kuracjuszy przed uciekaniem na nocne imprezy, kierownictwo sanatorium w Gołdapi zamyka budynek o godz. 22. Wieczorem po lekarskim obchodzie wszyscy mają być już w łóżkachOd kilku dni siostra pani Agnieszki odpoczywa w sanatorium Wital w Gołdapi. Wyjazd, który miał służyć podreperowaniu zdrowia po wypadku na nartach, nieoczekiwanie okazał się pełen nietypowych doświadczeń. - Ludzi zamyka się tu na noc o godz. 22 bez możliwości opuszczenia budynku. Nie wiadomo, gdzie jest klucz, podobno jakaś pielęgniarka go ma - opisuje pani Agnieszka. - Siostra zastanawia się, dlaczego tak się dzieje, a ja myślę, czy to zgodne z prawem i przepisami przeciwpożarowymi.
I dodaje: - Zgaduję, że chodzi o pilnowanie kuracjuszy, aby nocną porą się nie rozpierzchli. Może być, że ktoś by sobie poszedł, ale czy to powód, by tak traktować dorosłych ludzi? A priori zakładać, że jadą do sanatorium na "ksiuty" i z tego powodu ich zamykać? - zastanawia się.
Według słowników "ksiuty" to w gwarze miejskiej flirty, zwłaszcza na łonie natury. Domysły siostry kuracjuszki potwierdza Elżbieta Gałkowska, dyrektor sanatorium w Gołdapi. Zapytana, co jej zdaniem działoby się, gdyby ośrodek nie był zamykany na noc, nie ma wątpliwości. - Nikt nie poszedłby spać, tylko na wódkę, a kobiety do lasu seks uprawiać - mówi.
W zamykaniu sanatorium nie widzi niczego dziwnego. - W każdym szpitalu po godz. 22 obowiązuje cisza nocna, inaczej każdy mógłby tu wchodzić i wychodzić, jak na dworzec. Taki jest regulamin - tłumaczy dyrektorka. - Wieczorem pielęgniarka z lekarzem robią obchód i wszyscy mają być już w łóżkach, by rano wstali wyspani i w pełni gotowi do rehabilitacji. Klucze do wejścia ma m.in. główna pielęgniarka. Jak ktoś chce wieczorem wyjść, to może się do niej zgłosić i ona go wypuści. Tylko czego to łazić po godz. 22? Zresztą jeśli jakiejś osobie nie odpowiada regulamin, to może złożyć rezygnację z pobytu, motywując tym, że psychika nie pozwala jej na przebywanie w obiekcie zamkniętym.
Ryszard Tymochiejewicz, właściciel gołdapskiego sanatorium wie o skargach kuracjuszki na zamknięte drzwi. Mówi, że spór zaczął się od tego, że chciała wychodzić na dwór na papierosa. - Sanatorium oferuje zabiegi zgodnie z ustawą o świadczeniu usług medycznych i na podstawie tej ustawy przygotowuje regulamin ośrodka, który jest potem zatwierdzany przez Centrum Zdrowia Publicznego - mówi. - Z tych przepisów wynika, że od godz. 22 w sanatorium pacjentów obowiązuje cisza nocna.
Zdaniem Zbigniewa Jarosza, rzecznika warmińsko-mazurskiej straży pożarnej, zamykanie drzwi na noc nie jest sprzeczne z żadnymi przepisami, także przeciwpożarowymi. - Wbrew przepisom byłoby ich okratowanie, ale same drzwi w razie pożaru to dla nas żadna przeszkoda - tłumaczy. - Kuracjusze bardziej powinni martwić się swoim zdrowiem niż zamkniętymi drzwiami.
W sławnym z pensjonatów Ciechocinku nikogo nie dziwi ryglowanie drzwi na noc. Jednak tam, gdzie chorzy leczą się za własne pieniądze, a nie z Funduszu Zdrowia, panują luźniejsze zasady. - Drzwi są zamykane, tyle że całą dobę na recepcji ktoś siedzi - wyjaśnia Iwona Ciesielska z sanatorium Chemik. - Nie zabraniamy dorosłym ludziom wychodzić wieczorami. Muszą tylko poinformować, że później wrócą i po przyjściu zachowywać się tak, by nie przeszkadzać innym.
To właśnie turnusy w Ciechocinku kilka lat temu opisała "Gazeta". Dziennikarz był na dancingu pacjentów. Rozmawiał z tymi, którzy nie mieli szczęścia w czasie pobytu. - Turnus się kończy, a ja wciąż jak pies gończy - mówił jeden ze smutnych i samotnych kuracjuszy. A pani Helena podsumowała pobyt. - Tylko raz zatańczyłam. Turnus mija, a ja niczyja.
Rygor w uzdrowisku wspomina pani Lidia z Olsztyna, która wiosną kurowała się w Świnoujściu. - Musieliśmy być o godz. 22 w pokoju, choć w wyjątkowych przypadkach można było się spóźnić - opowiada. - Wiadomo, człowiek dziwnie się czuje, gdy znowu traktuje się go jak ucznia, ale wiem, że regulamin jest potrzebny, bo faktycznie temperuje tych, którzy jadą do sanatorium tylko po rozrywkę. Myślę, że jakby drzwi były całą dobę otwarte, to atmosfera byłaby luźniejsza i może więcej byłoby prawdy w opowieściach o romansach i piciu alkoholu podczas turnusów. A tak wszyscy są raczej grzeczni i jeśli nawet ktoś grzeszy, to robi to dyskretnie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,90712,10174929,Kuracjusze_pod_kluczem___Inaczej_pojda_seks_uprawiac_.htmlDodano: 27-08-2011 14:00Odsłon: 302
Dodano: 27-08-2011 14:00
Odsłon: 302