Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Łódź »

Kibole do piłkarzy: Z Widzewem żądamy krwi na boisku!

Kibole do piłkarzy: Z Widzewem żądamy krwi na boisku!

Macie zapier...! Jak z Widzewem przej..., to chcemy widzieć krew na boisku - ryczeli fanatycy PGE GKS-u do piłkarzy. Co oni na to? - Odebrało nam mowę. Można dyskutować, ale nie w ten sposób - mówi Jacek Popek, kapitan drużyny.
Po zakończeniu meczu bełchatowscy piłkarze podeszli do sektora zajmowanego przez grupkę swoich fanów. Chcieli podziękować im za przyjazd do Warszawy i wsparcie. W zamian usłyszeli chamskie i wulgarne wyzwiska. Nagranie wideo z całym incydentem zostało umieszczone na jednym z kibicowskich portali internetowych. "Podejdźcie tu bliżej, k...! Czego się, k..., boicie?!" - od takich okrzyków się zaczęło.

Później zawodnicy słuchali bluzgów. Kibole zarzucali im brak zaangażowania. "Co to, k..., ma być, gdzie jest, k..., walka?!" "Przecież wy, k..., ambicji nie macie!" - ryczeli.

Z rozwścieczonymi kibolami próbował rozmawiać Dawid Nowak. Tłumaczył, że akurat zaangażowania i chęci nie można drużynie odmawiać, że problem leży gdzieś indziej. Do płotu oddzielającego kiboli od piłkarzy podszedł Marcin Żewłakow. Ale został przekrzyczany przez jednego z przywódców kiboli. - Dobra, słuchajcie panowie! My was nie zostawiamy, macie u nas kredyt zaufania i będziemy za wami dalej jeździli. Ale musicie, k..., wiedzieć, że musicie, k..., zapier...! I mecz z Widzewem to jest dla nas jak całe życie! Nawet jak, k..., przej... z Widzewem, to my chcemy widzieć krew, taką, jaką oddajemy na ulicach Bełchatowa! - wrzeszczał. 10 września (godz. 13.30) bełchatowianie zmierzą się u siebie z drużyną z al. Piłsudskiego.

Całej sytuacji przyglądał się Jacek Popek, kapitan PGE GKS-u, który nie mógł wystąpić w meczu z Polonią z powodu kontuzji, jakiej doznał podczas rozgrzewki. - Z jednej strony nie dziwię się naszym kibicom, którzy mogą się czuć nieco zażenowani z powodu ostatnich porażek. Nie chcemy uciekać od krytyki i zdajemy sobie sprawę, że ostatnio gramy słabiej. Ale to, co po meczu od nich usłyszeliśmy, i na dodatek w takiej formie, sprawiło, że po prostu odebrało nam mowę - opowiada Popek. - Szanujemy naszych fanów, ale ich reakcja była za ostra. Mam nadzieję, że więcej do takich sytuacji nie dojdzie. Na razie jesteśmy w dużym dołku psychicznym i wiemy, że ten stan poprawić może tylko długo oczekiwane zwycięstwo.

Wygląda na to, że wybuch kibolskiej irytacji może mieć swój dalszy ciąg. Na internetowych forach fani umawiają się już, aby przy najbliższej okazji "odwiedzić" piłkarzy PGE GKS-u na treningu.

Przypomnijmy, że w stolicy bełchatowianie przegrali po raz trzeci z rzędu. Nie powinno to dziwić, bowiem drużyna nie potrafi przełamać się w spotkaniach wyjazdowych. Ostatni raz wygrała na boisku rywali rok temu (z Legią w Warszawie). W sobotę po trafieniu Nowaka PGE GKS prowadził, że później dominowała już Polonia.

Drużyna miała też pecha, bo straciła dwóch zawodników: Popka i dobrze spisującego się Damiana Zbozienia (zaliczył piękną asystę przy golu).

W poniedziałek okaże się, jakiego dokładnie urazu doznał Popek. - Prawdopodobnie skręciłem kolano. Nie sądzę, żeby to była jakaś groźniejsza kontuzja typu zerwanie więzadeł. Trudno mi teraz powiedzieć, czy będę gotowy na następny mecz - mówi.

W następny weekend ekstraklasa pauzuje z powodu meczu reprezentacji Polski, ale bełchatowianie nie będą odpoczywać. W sparingu zmierzą się u siebie z Górnikiem Zabrze.

We wtorek kończy się okres transferowy. Trener Paweł Janas ma nadzieję, że do zespołu dołączy nowy zawodnik. - Najbardziej przydałby się rozgrywający z prawdziwego zdarzenia. Przekazałem pewne sugestie zarządowi i zobaczymy, co z tego wyjdzie - twierdzi szkoleniowiec.


Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35137,10189621,Kibole_do_pilkarzy__Z_Widzewem_zadamy_krwi_na_boisku_.html
Dodano: 29-08-2011 14:00
Odsłon: 314

Skomentuj: