Wiadomości » Olsztyn »
Czy bycie synem posła Sycza ułatwia zdobycie pracy
Czy bycie synem posła Sycza ułatwia zdobycie pracy
Szef Samorządowego Kolegium Odwoławczego chciał dać etat synowi Mirona Sycza, w którego biurze zdarzało mu się dorabiać. Gdy zaczęliśmy pytać o powód tej decyzji, Sycz junior zrezygnował z posadyO tym, że syna posła Platformy Obywatelskiej wybrano na etatowego członka SKO w Olsztynie, "Gazeta" dowiedziała się w ub. tygodniu. Prezes Bogdan Muzyczuk miał nie przeprowadzić otwartego konkursu, lecz wskazać kandydaturę młodego Sycza na to stanowisko.
Ustaliliśmy, że pod koniec 2009 r. syn parlamentarzysty został powołany na pozaetatowego członka SKO w Olsztynie. Natomiast 19 sierpnia tego roku została zatwierdzona jego kandydatura na nowego członka etatowego Kolegium. Różnica polega na tym, że pierwszy dostaje pieniądze tylko za zleconą sprawę, drugi zaś co miesiąc otrzymuje pensję w wysokości 3,8 tys. zł. Potwierdziło się również, że otwartego konkursu w tym przypadku nie było, choć ostatni otwarty nabór cieszył się wielkim zainteresowaniem.
We wtorek spotkaliśmy się z prezesem SKO, żeby o tym porozmawiać. Przekonywał, że nie zdecydował się na otwarty konkurs, bo przekształcenie stosunku członka pozaetatowego w członka etatowego jest wygodniejsze i przynosi lepsze rezultaty. Miał wolne trzy etaty, na które wskazał kandydatury czterech najlepszych dotychczasowych członków pozaetatowych. - Na posiedzeniu zgromadzenia ogólnego, które skupia członków pozaetatowych i etatowych, Kolegium za jego [syna posła Sycza - red.] kandydaturą głosowało 20 osób spośród 27 głosujących - tłumaczy Bogdan Muzyczuk.
Wspomnieliśmy prezesowi, że w środowisku prawniczym zawrzało na wieść o wyborze młodego Sycza na etatowego członka Kolegium. Irytacji nie kryli również niektórzy członkowie olsztyńskiego SKO. - Wśród pominiętych pozaetatowych członków znalazłoby się takich, którzy mają o wiele większe kwalifikacje i doświadczenie niż syn posła - mówi jeden z nich.
Sycz junior ukończył prawo na UWM w 2008 roku i nie zrobił żadnej aplikacji. Bogdan Muzyczuk o jego kwalifikacjach mówi tak: - Aplikacje nie są potrzebne w pracy w Kolegium. Radcowie prawni lub adwokaci rzadko sprawdzają się w pracy urzędniczej, a taką jest wykonywanie obowiązków członka etatowego. Tytuły czy stopnie naukowe też nie potwierdzają przydatności do pracy w Kolegium - zapewnia. - Jest różnica między teorią a praktyką. Decyzje administracyjne nie mogą mieć rozmiarów epopei, bo nie zrozumie z nich nic ani strona postępowania, ani organ pierwszej instancji. Rzeczywistą przydatność sprawdza się w toku wykonywania obowiązków członka pozaetatowego.
Czy jednak na decyzję o zatrudnieniu młodego absolwenta prawa nie miała wpływu praca na rzecz biura poselskiego parlamentarzysty? - W biurze poselskim posła Mirona Sycza udzielam porad prawnych ludziom ubogim. Rozmawiam raczej o sytuacji konkretnej osoby oraz instruuję, do jakiej instytucji ma się zwrócić i jaki wniosek sformułować - wyjaśnia Muzyczuk. - Takie dyżury organizowane są przez panią dyrektor biura z reguły raz w miesiącu. Sporządza ona listę osób zainteresowanych i udostępnia mi pomieszczenie. Udzielanie porad prawnych przez radcę prawnego nieodpłatnie kłóci się z zasadami etyki zawodowej radców. Stąd konieczność ustalenia wynagrodzenia. Wynosi ono ok. 490 zł i nigdy nie było wyższe.
Prezes dodaje, że posła PO zna od kilku lat. Spotkał go, kiedy składał informację o działalności SKO, a Sycz był przewodniczącym sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego. - Nasze kontakty mają charakter wyłącznie służbowy. Nigdy nie byłem u niego w domu, a on nie był nigdy w moim - zapewnia. - Być może nie jestem dostatecznie wrażliwy, ale nie dostrzegam niestosowności całej sytuacji. Nie wiem co miałbym zyskać na tej sprawie, jaką konkretnie korzyść. Nie wybieram się do polityki, nie zamierzam zmieniać stanowiska i nie oczekuję tego, że moje wynagrodzenie w biurze poselskim się zwiększy. Jest mi potrzebny człowiek do pracy, a nie synek znajomego, który będzie się pławił w lenistwie.
W czwartek prezes SKO zadzwonił i powiedział nam, że syn posła złożył właśnie rezygnację i nie przyjmie funkcji etatowego członka. - Chciałbym też podkreślić, że nie rozmawiałem o tej sprawie z posłem Mironem Syczem - stwierdził.
Miron Sycz ubolewa teraz nad tą decyzją: - Mój syn ma własną rodzinę i jestem dumny z niego i z wiedzy, którą już posiada. Szkoda, że złożył rezygnację, ja bym tego nie zrobił. Oczekiwania są takie, żeby syn posła był bezdomnym i bezrobotnym. Z drugiej strony, zachował się jak syn, który nie pozwala szargać imienia ojca.
Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,90712,10188888,Czy_bycie_synem_posla_Sycza_ulatwia_zdobycie_pracy.htmlDodano: 31-08-2011 14:01Odsłon: 370
Dodano: 31-08-2011 14:01
Odsłon: 370