Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Olsztyn »

Jak urzędnicy marszałka lotnisko na Mazurach budują

Jak urzędnicy marszałka lotnisko na Mazurach budują

Urząd Marszałkowski chce zrezygnować ze współpracy z firmą, która miała zbudować port lotniczy w Szymanach. To fiasko dotychczasowej polityki marszałka. Warto przypomnieć, jakie błędy popełnili urzędnicy
Błąd 1. Bo urzędnicy byli mądrzejsi

Mimo że w Polsce to samorządy budują lotniska, Urząd Marszałkowski w Olsztynie wybrał własną, teraz okazuje się, że ślepą drogę. Dziwi, że musiało minąć tyle czasu, by marszałek z Platformy zaczął myśleć o wycofaniu z niepewnej współpracy ze spółką European Bussines Partners. Przypomnijmy że, gdy województwo chciało powierzyć zarządzanie lotniskiem tej prywatnej firmie, z Biura ds. Procedur Antykorupcyjnych w Ministerstwie Obrony Narodowej dostało negatywną - "ze względu na zagrożenie ważnego interesu gospodarczego państwa" - opinię na temat inwestora. Chodziło m.in. o niski kapitał zakładowy (zaledwie 70 tys. zł) i możliwość przejęcia przez spółkę pieniędzy przyznanych na lotnisko przez Komisję Europejską. Opinia nie była wystarczającym dla marszałka sygnałem ostrzegawczym i EBP przejęła od województwa większość udziałów w Porcie Lotniczym Mazury. Minęło kilka lat i urzędnicy doszli widocznie do tych samych wniosków co MON i też uznali, że prywatna spółka nie jest wystarczająco wiarygodnym partnerem. Zmarnowali mnóstwo czasu i dali się zwieść spółce obietnicami bez pokrycia. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski, bo chcąc prowadzić lotnisko, samorząd musi zawrzeć nowe umowy i jeśli kolejni partnerzy będą dobierani w równie niefrasobliwy sposób, kolejne rozczarowania są tylko kwestią czasu.

Błąd 2. Bo nie wiedzą, jakiego lotniska potrzebują

Już w 2006 roku wojsko, zanim przekazało samorządowi województwa lotnisko, prosiło marszałka o biznesplan dla regionalnego portu lotniczego. Powinny w nim być analizy, ilu pasażerów będzie latało z Szyman i dokąd, a także z czego lotnisko będzie się utrzymywać. Opracowania nie ma do dzisiaj. Województwo dysponuje koncepcjami, które trudno traktować poważnie. Wynika z nich, że port lotniczy będzie obsługiwać początkowo około 30 tys. pasażerów rocznie, docelowo 400-500 tys. Nie wiadomo jednak, jakim cudem urzędnicy z tego wyciągnęli wniosek, że port nie będzie przynosił strat, co jest normą w małych lotniskach. Dla przykładu lotnisko w Rzeszowie, z którego można latać po całej Europie, miał 12 mln zł strat w 2010 roku. Nic dziwnego, że właściciele spółek lotniskowych muszą zarabiać na działalności dodatkowej np. hotelowej czy handlowej. Bez biznesplanu wygląda tak, jakby lotnisko w Szymanach miało powstać tylko po to, żeby wydać pieniądze przyznane przez Unię Europejską. Stąd głosy, że zamiast budować małe i nierentowne lotnisko gdzieś w puszczy, lepiej wydać pieniądze na uruchomienie szybkiego pociągu do Warszawy, by turysta mógł w końcu dojechać rano z Olsztyna na samolot startujący z Okęcia.

Błąd 3. Bo lotnisko nie jest wspólnym przedsięwzięciem

W budowę portu lotniczego powinny zaangażować się różne urzędy i instytucje regionalne oraz lokalne. Tymczasem nie wiadomo nawet, na jakim porcie zależało Olsztynowi, stolicy regionu, jakie miasto ma oczekiwania. Zabrakło dyskusji, albo chociaż krytyki pomysłów marszałka. Poza Urzędem Marszałkowski pozostałe instytucje były bierne. Nie ma się co temu dziwić, skoro ze strony marszałka zabrakło prób szukania innego niż Szymany miejsca na lotnisko, które byłoby korzystniejsze dla większości. Nic dziwnego, że w takich warunkach szybko powstała propozycja olsztyńska starostwa budowy konkurencyjnego dla Szyman dużego lotniska - w Wilkowie pod Olsztynkiem. Ale o tym Urząd Marszałkowski nie chce słyszeć. Lotnisko nie stało się nigdy wspólną sprawą całego regionu. W takiej atmosferze trudno o sukces.

Co zrobić, by ustrzec się kolejnych błędów?

Żeby lotnisko zaczęło jednak działać i nie okazało się, że utopiono w nim morze pieniędzy, a nikt z niego nie korzysta, marszałek musi pokazać plan B dla regionalnego portu lotniczego (a może także już plan C). Zarząd województwa podlaskiego też musiał się z tym samym problemem uporać. W ubiegłym miesiącu urzędnicy z Białegostoku przyznali, że nie zdążą ze swoim lotniskiem na czas, czyli do 2015 roku i dlatego część pieniędzy europejskich przeznaczonych na budowę portu lotniczego - 100 mln zł - przeznaczyli na budowę dróg. W międzyczasie mają dokładniej przygotować budowę lotniska. W Olsztynie urzędnicy też muszą się przygotować na taką ewentualność, a potem przygotować realistyczny w końcu projekt, który pozwoli zbudować lotnisko w takim miejscu, że pasażerowie będą z niego korzystać. Lepiej zbudować port lotniczy później, ale żeby działał jak należy, niż utopić pieniądze w pomyśle, który szybko umrze śmiercią naturalną.


Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn
http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/1,90712,10196220,Jak_urzednicy_marszalka_lotnisko_na_Mazurach_buduja.html
Dodano: 31-08-2011 14:01
Odsłon: 296

Skomentuj: