Wiadomości » Gorzów Wielkopolski »
Szkoła zamiast zerówki. Za rok obowiązkowo
Szkoła zamiast zerówki. Za rok obowiązkowo
W Zielonej Górze zasiadło dziś w ławkach szkolnych prawie 50 proc. sześciolatków. Dzięki temu za rok, kiedy rozpoczynanie edukacji w tym wieku stanie się obowiązkiem, szkoły unikną tłoku. W Gorzowie już tak różowo nie będzie. Tu do szkoły poszło w tym roku zaledwie 13 proc. "zerówkowiczów"Od września 2012 r. wszystkie sześciolatki mają obowiązkowo pójść do szkół. Dziś rozpoczyna się ostatni rok szkolny, w którym ministerstwo daje jeszcze wybór rodzicom sześciolatków - mogą posłać dziecko do szkoły albo do przedszkola.
Za rok sześciolatki będą dzielić ławki z siedmiolatkami, które wybrały stary model edukacyjny. A to oznacza, że szkoły będą przepełnione. Samorządy chcąc uniknąć tłoku, przekonywały rodziców sześciolatków, by już w tym roku posłali dzieci do szkoły. Ale na taki wybór zdecydował się zaledwie co dziesiąty rodzic mieszkający w Lubuskiem. Tak prognozuje kuratorium oświaty, ale oficjalne dane inspektorzy dostaną od dyrektorów szkół dopiero w połowie września. Najwięcej sześciolatków zasiądzie w szkolnych ławkach w Zielonej Górze. Spośród ok. tysiąca maluchów z tego rocznika mieszkających w mieście, na szybszy start zdecydowało się ponad 485 dzieci (ok. 47 proc. populacji). Dla porównania w ub.r. do szkół poszło zaledwie 13 proc. sześciolatków. W tym roku miasto przekonało niemalże co drugiego rodzica. Jak? Od roku urzędnicy prowadzili kampanię informacyjną wśród rodziców i dyrektorów szkół. Przekonywali, że wcześniejsze rozpoczynanie edukacji szkolnej niesie ze sobą same plusy. Co więcej, władze miasta obiecały nauczycielom przedszkoli, że nie stracą pracy po "wypuszczeniu" sześciolatków do szkół.
- Wytłumaczyliśmy, że lepiej przekonać rodziców trzylatków, by posłali dziecko do przedszkola, niż na siłę zatrzymywać u siebie sześciolatki. Ci pierwsi zagwarantują pracę na trzy lata, a nie tylko na rok - tłumaczy Wioletta Hareźlak, wiceprezydent ds. oświaty Zielonej Góry. Rodziców przekonywano lepszym startem w edukację. - Sześciolatek, który pozostanie w przedszkolu, traci rok edukacji. Będzie korzystał z książek niewiele różniących się od tych, z których uczył się jako pięciolatek. W szkole pozna litery i nauczy się czytać. Posłanie sześciolatka do szkoły nie skraca mu dzieciństwa. Szkoła to kolejny etap jego naturalnego rozwoju - tłumaczy wiceprezydent Wioletta Haręźlak, która osobiście spotykała się z rodzicami maluchów chodzących do przedszkola. Zachętą dla rodziców były także nieduże klasy, bo zaledwie 20-osobowe. W nich sześciolatki nie będą się mieszać ze starszymi i dojrzalszymi siedmiolatkami. W końcu dopuszczono możliwość, by z przedszkoli do szkół mogły przechodzić całe grupy przedszkolne. Niezdecydowanym miasto proponowało bezpłatne badanie dziecka w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Na koszt miasta psychologowie mieli orzec, czy poradzi sobie w szkole. Miasto także całkowicie zrezygnowało z przyszkolnych "zerówek". Pięciogodzinną bezpłatną naukę proponuje jedynie w przedszkolach. Sale do nauki "zerówkowiczów" przystosowano do nauki pierwszoklasistów.
W akcję włączyli się wszyscy dyrektorzy podstawówek. - Wydrukowaliśmy kolorowe foldery i ruszyliśmy z misją do przedszkoli. Nasze nauczycielki obeszły wszystkie placówki w rejonie szkoły. Efekt - udało się przyciągnąć połowę sześciolatków zameldowanych w naszym okręgu. Więcej nie bylibyśmy w stanie przyjąć - tłumaczy Adam Szymczak, dyrektor SP nr 1 w Zielonej Górze.
Miasto od trzech lat przygotowywało się na przyjęcie sześciolatków w szkołach. Na przystosowanie sal i placów zabaw wydało ponad 1,5 mln zł. W tym dotacja Ministerstwa Edukacji, z programu "Radosna szkoła", to ok. 840 tys. zł. Kolejne 60 tys. zł szkoła wydała na zakup szafek dla wszystkich uczniów.
Ale tak różowo nie jest już w Gorzowie. Tu do szkół pójdzie 150 sześciolatków, niestety to zaledwie 13 proc. populacji. Rok temu do szkół poszło zaledwie 3 proc. sześciolatków.
- Nie robiliśmy kampanii, nie zabiegaliśmy o uczniów. Rodzice sami zgłosili swoje dzieci do szkół. Nie chcieliśmy obiecywać czegoś, czego nie mogliśmy spełnić. Szkoły nie są wystarczająco przygotowane na przyjście maluchów. Sale, place zabaw, świetlice są przygotowywane "systemem gospodarczym". Powoli je modernizujemy. Za rok będziemy gotowi - tłumaczy Adam Kozłowski, dyrektor wydziału oświaty gorzowskiego urzędu. Za rok, gdy nauka sześciolatków stanie się obowiązkiem, w gorzowskich szkołach będzie tłok. Klasy mogą liczyć nawet po 32-35 uczniów. Zasiądą w nich siedmio - i sześciolatki.
Dzieci będą mieć trudniej w życiu. Trudniej będzie im się dostać do dobrego liceum czy na studia, bo będą musieli pokonać dwa razy więcej chętnych niż ich o rok starsi lub młodsi koledzy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Gorzów
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,10211360,Szkola_zamiast_zerowki__Za_rok_obowiazkowo.htmlDodano: 01-09-2011 13:00Odsłon: 219
Dodano: 01-09-2011 13:00
Odsłon: 219