Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Szczecin »

Dlaczego ludzie mówią "nie" norkom

Dlaczego ludzie mówią "nie" norkom

Mieszkańcy podnowogardzkich wsi protestują przeciwko budowie w pobliżu ich domów fermy norek. Firma Bono Fur Farm zdecydowała się przenieść tam inwestycję, bo wcześniej nie chcieli jej mieszkańcy Krąpieli
To ta sama farma, w sprawie której happening na Jasnych Błoniach zorganizowali w weekend ekolodzy. Ma powstać na 20 ha ziemi należącej do wspólnika inwestora w sąsiedztwie podnowogardzkich wsi Ostrzyca, Sąpolnica i Korytowo. Zgodnie z planami Bono Fur Farm znajdzie się tam 80 tys. zwierząt. Budowa fermy ma pochłonąć blisko 10 mln zł. Inwestorzy zwrócili się już do Urzędu Gminy w Nowogardzie, żeby wydał im decyzję środowiskową. Byłoby to zielone światło dla budowy.

- Jak tylko dostaliśmy pismo, zwróciliśmy się do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z prośbą o opinię - informuje burmistrz Nowogardu Robert Czapla. - Dostaliśmy wytyczne, że inwestor najpierw musi przedstawić raport oddziaływania inwestycji na środowisko. Póki co sprawa jest w zawieszeniu.

Ludzie protestują.

- Nie chcemy u nas takiej działalności - argumentuje mieszkanka Korytowa Anna Bilczek. - Będziemy musieli zmagać się ze smrodem, uciekającymi z fermy zwierzętami, które zniszczą miejsca lęgowe ptaków. Niech inwestor wybuduje fermę tam, gdzie ludzie nie mają nic przeciwko. Naszej akceptacji nie ma.

Mieszkańcom wsi w nagłośnieniu sprawy pomaga Szczecińska Inicjatywa Wegańska. Jej członkowie napisali m.in. list protestacyjny do burmistrza Nowogardu.

- Fermy norek są obozami zagłady dla niewinnych istot, które spędzają tam miesiące w ciasnych klatkach, zanim zostaną brutalnie zabite - uważa Łukasz Musiał z Inicjatywy. - Zwierzęta są pozbawione naturalnych warunków do życia, chorują, dokonują aktów autoagresji oraz kanibalizmu. Strasznie cierpią. Kontrole takich ferm odbywają się w Polsce bardzo rzadko. Te przeprowadzone przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska wykazują wiele nieprawidłowości związanych z odprowadzaniem ścieków, składowaniem odpadów czy ucieczkami norek.

Z argumentami mieszkańców i Szczecińskiej Inicjatywy Wegańskiej nie zgadza się współwłaściciel Bono Fur Farm Robert Grzegorz Mieleńczuk.

- Na ucieczki norek nie możemy sobie pozwolić, bo futro każdej z nich jest warte ok. 60 euro. Nie można także mówić o smrodzie spowodowanym jedzeniem przez zwierzęta padliny. Norki dostają świeże mięso, bo inaczej by zdechły. Każdy zakład jest cały czas kontrolowany. M.in. przez służby weterynaryjne. Taka inwestycja to nowe miejsca pracy. Przy budowie fermy zatrudnilibyśmy 40 osób. Potem na stałe pracowałoby tam kolejnych 25 osób. Już za miesiąc raport o oddziaływaniu na środowisko powinien trafić na biurka urzędników RDOŚ. Chcemy doprowadzić do rozpoczęcia inwestycji.

Firma Bono Fur Farm ma już dwie inne fermy norek: w Wołkowie (powiat łobeski) i Wołowcu (powiat goleniowski). W obu tych zakładach hoduje w sumie 400 tys. zwierząt. W zeszłym roku firma próbowała zainwestować w kolejny zakład. Miał powstać w podstargardzkiej Krąpieli. Jednak ostre protesty tamtejszych mieszkańców sprawiły, że inwestor zdecydował się przenieść inwestycję pod Nowogard.


Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,10217739,Dlaczego_ludzie_mowia__nie__norkom.html
Dodano: 02-09-2011 12:00
Odsłon: 391

Skomentuj: