Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Szczecin »

Nowy koncertmistrz Opery. Wolał Szczecin od Wrocławia

Nowy koncertmistrz Opery. Wolał Szczecin od Wrocławia

Każdy dobry koncert daje poczucie zwycięstwa - mówi utalentowany skrzypek Filip Lipski, który wygrał konkurs na koncertmistrza w Filharmonii Wrocławskiej, ale wybrał to stanowisko w Operze na Zamku
Studiował na Universitat der Kunste w Berlinie. Mieszkał w Londynie, gdzie grał w BBC Symphony Orchestra. Ma 31 lat, urodził się w Bydgoszczy. Jako członek Kwartetu Bacewicz wziął udział w programie "Mam talent". Od września zaczął pracę w Szczecinie.

Rozmowa z Filipem Lipskim

Ewa Podgajna: Co to znaczy być koncertmistrzem?

Filip Lipski, nowy koncertmistrz Opery na Zamku: Koncerty z dyrygentami pojawiły się w XIX w. Wcześniej to z reguły kapelmajster był dyrygentem. Teraz koncertmistrz pełni rolę muzyka orkiestry, który ma większe obowiązki. Oprócz tego, że zdarza mu się zagrać partie solowe, jest częścią całej orkiestry i nie powinien się za bardzo wybijać. Koncertmistrz to faktycznie pomocne przedłużenie dłoni dyrygenta. Jak się np. okazuje, że orkiestra nie jest w stanie zrozumieć dyrygenta - takie wypadki też się zdarzają. Albo jak jest koncert z solistami. Słuchający ich koncertmistrz może wspomóc dyrygenta skupionego na orkiestrze.

A co, jeśli koncertmistrz czuje inaczej niż dyrygent?

- Orkiestra jest ciałem, które podlega mózgowi, a tym jest dyrygent. Dobry dyrygent może zdziałać magiczne rzeczy.

Dlaczego tak znakomity muzyk jak pan przedkłada pracę zespołową nad karierę solową?

- Życie solisty polega na tym, że gra się koncerty, podróżuje po świecie. Po występach jest samotny. To jest życie samotnego wilka. Gdy tymczasem po udanym koncercie muzycy orkiestry idą razem na herbatę albo coś innego. Każdy dobry koncert daje wspólne poczucie zwycięstwa.

Skrzypek przy trzecim pulpicie nie zawsze lubi tego za pierwszym.

- Bywa, że muzycy z jednego kwartetu oddzielnie jeżdżą na koncerty. Zawiść wśród artystów się zdarza. Takie coś wśród ludzi, którzy walczą o piękno! Ale tutaj, w Operze na Zamku, ludzie są wobec mnie przemili i liczę na fajną współpracę. Mam też nadzieję na solowe koncerty. W tym roku w planach Opery jest moje wykonanie Koncertu skrzypcowego Piotra Czajkowskiego.

Skrzypce to tradycja rodzinna?

- Mój ojciec grał na skrzypcach, był też koncertmistrzem. Zostały po nim w domu płyty. Na jednej z nich był Koncert skrzypcowy Piotra Czajkowskiego w wykonaniu Dawida Ojstracha, dzięki któremu gram na skrzypcach. W wieku 2-3 lat słuchałem tej płyty i z kapciem w ręku udawałem, że to ja gram. Pamiętam każde kaszlnięcie, szurnięcie krzesła w tym nagraniu. Miałem 5 lat i byłem na koncercie pewnego skrzypka, który zagrał ów koncert. Siedziałem jak wryty, ale byłem niezadowolony, skarżyłem się mamie, że to było złe tempo, nieczysto, za głośno. Mama spytała, czy chciałbym uczyć się grać, jak ten pan na płycie.

Dlaczego muzyk, który wygrał konkurs na koncertmistrza orkiestry Filharmonii Wrocławskiej, ostatecznie wybiera ofertę Opery na Zamku w Szczecinie?

- Cenię sobie tamtą orkiestrę. i jej dyrektora naczelnego prof. Andrzeja Kosendiaka, który tak bardzo działa na rzecz kultury we Wrocławiu.

Głównym argumentem na rzecz Szczecina była możliwość uczenia innych. Tam wszystko już zostało zbudowane. Tu jest Zespół Szkół Muzycznych, Akademia Sztuki, gdzie mógłbym pomóc w rozwoju edukacji. Moim marzeniem jest uczyć. Zarażać młodego człowieka swoją pasją. Co też może być denerwujące, bo potrafię godzinami mówić o muzyce. Lubię patrzeć, jak młodzież chce żyć muzyką, jak się dzięki niej rozwija. To przecież przekazywanie mądrości życiowej. To dodaje człowiekowi energii życia. Przykładem niech będzie wiecznie młoda Wanda Wiłkomirska.

Opera w Szczecinie też się ciekawie zapowiada. Wojciech Semerau-Siemianowski to człowiek wielkiej pasji. Skorzystam też na bliskości Berlina, gdzie jest mój profesor i koncertmistrz Deutsche Oper Tomasz Tomaszewski.

Podoba się panu nasze miasto?

- Chodzę ulicami i pierwsze skojarzenie mam z Paryżem. Zachwyca mnie, że tu tak dużo zieleni. Woda w pół godziny, a ja lubię żeglować. Dostrzegam miejsca, w których można robić koncerty. Muzycy muszą wychodzić do ludzi. Przekonywać ich, że muzyka jest tym, co naprawdę piękne. Że potrafi wprowadzić smutek, ale też uleczyć ze smutku.

Chciałbym, żeby Szczecin stał się, skoro nie w 2016 r., jak Wrocław, to w 2018 r. miastem europejskiej kultury. A szczecinianie - wariatami kultury.


Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,10217733,Nowy_koncertmistrz_Opery__Wolal_Szczecin_od_Wroclawia.html
Dodano: 02-09-2011 12:00
Odsłon: 207

Skomentuj: