Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Gorzów Wielkopolski »

Jeździ pan do pracy rowerem? No wie pan, w garniturze?

Jeździ pan do pracy rowerem? No wie pan, w garniturze?

Samochodowy beton trzyma się mocno. Nawet jeśli raz w miesiącu wdzieje pstre i modne obcisłe majteczki, a potem kask na głowę, izotonik w bidon, komputerek i na koniec wyciągnie modnego rumaka i popedałuje poza miasto.
Po ostatniej sesji rady miasta moja wiara w Gorzów przyjazny dla rowerów skurczyła się do rozmiarów drobiny piasku. Paradoksalnie, bo właśnie na tej sesji zapaleńcy ze Stowarzyszenia Sztuka Miasta przedstawiali swój projekt miejskiej sieci rowerowej. Zebrali pochwały, komplementy, poklepywania po plecach, "wyrazy szczerego zainteresowania".

Jeśli nawet w Gorzowie nie byłoby dziś ani metra ścieżki, wierzyłbym, że wszystko da się nadgonić i mógłbym góry przenosić. Dlaczego nie wierzę? Bo kolejne deklaracje nic nie dadzą, dopóki w Gorzowie nie zmieni się sposób myślenia o rowerach. Będzie to tylko zapis, po to, aby "młodzi ludzie" się nie zniechęcali, bo przecież wszyscy kochają aktywnych "młodych ludzi" i trzeba ich traktować podmiotowo. A na tej sesji znalazłem niemało przykładów, że samochodowy beton trzyma się mocno. Nawet jeśli raz w miesiącu wdzieje pstre i modne obcisłe majteczki, a potem kask na głowę, izotonik w bidon, komputerek i na koniec wyciągnie modnego rumaka i popedałuje poza miasto. Ach, nie poza miasto, bo po co w niedzielę ruszać się z Chwalęcic czy Kłodawy... Ale powiedzmy sobie szczerze, większość nawet nie udaje, że szpanuje "ładnym łowełkiem"

Wiceprezydent Tadeusz Tomasik dał dowód, że jazda rowerem jest mu kompletnie obca. Oczywiście - mimo całej jego przychylności dla sprawy. Dziwił się więc, że jadąc z Kłodawy mija rowerzystów, którzy jadą ulicą zamiast wybudowaną obok ścieżką. Gdyby z auta przesiadł się na przykład na szosówkę, wiedziałby, dlaczego rowerzyści nie chcę jeździć po polbruku. Nie mówiąc o innych atrakcjach na ścieżkach, często zaniedbanych. Radny Mirosław Rawa, również bardzo przychylny dla projektu "młodych ludzi", rozwodzi się nad tym, czy nie warto wyprowadzić ruchu rowerowego poza miasto. Ja myślałem, że dyskusja toczy się nie nad tym, jak wyjechać za miasto, lecz jak poruszać się po Gorzowie. Po to jest potrzebna miejska sieć. Również po to, żeby wygenerować ruch rowerowy, a zmniejszyć samochodowy. Jeśli będą wygodne i bezpieczne ścieżki i trasy rowerowe, więcej ludzi będzie podróżować po mieście na dwóch kółkach.

Radny Stefan Sejwa chwali "młodych ludzi", ale mówi o pieniądzach. No bo przecież potrzebujemy na remonty szkół.

I wreszcie sprawa oficera rowerowego. Wygląda na to, że tę fuchę zleci się miejskiemu inżynierowi ruchu. Nie wiem, czym jeździ MIR, czy góralem, trekiem lub amsterdamką. Ale już widzę oczyma wyobraźni, gdy walczy jak lew o kolejną ścieżkę i z pełnym znawstwem, popartym doświadczeniem zdobytym na pedałach, lobbuje za rowerzystami przeciwko interesom spalinowców. Tak jak do tej pory.

I wreszcie rozmowa z, dodajmy wysokim, urzędnikiem magistratu, który w kuluarach jawnie pokpiwa sobie z projektów ścieżek. - To co, tworzymy rowerowe getto? Teraz będzie wolno jeździć tylko tam, gdzie każą? - komentuje. A na pytanie, dlaczego sam do urzędu przyjeżdża samochodem: - No wie pan, w garniturze? Żeby się ze mnie śmiali?!

Nie widziałem jeszcze nigdy radnego, który kiedykolwiek przyjechałby na sesję rowerem. W Holandii uczestniczyłem w sesji rady miasta, gdzie większość rajców (w garniturach) wraz z burmistrzem ustawiła wcześniej pod ratuszem dwa kółka.

Na cud więc nie liczę, a moja wiara w zmianę niknie. Coraz bardziej wierzę natomiast w rowerową "dżihad". Czy "rowerowy" MIR słyszał kiedyś o takim pojęciu?


Źródło: Gazeta Wyborcza Gorzów
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,10218804,Jezdzi_pan_do_pracy_rowerem__No_wie_pan__w_garniturze_.html
Dodano: 02-09-2011 13:00
Odsłon: 195

Skomentuj: