Wiadomości » Rzeszów »
Miał być kurs szybowcowy, było ćwiczenie cierpliwości
Miał być kurs szybowcowy, było ćwiczenie cierpliwości
Zespół Szkół Mechanicznych w Rzeszowie wypowiedział umowę Aeroklubowi Ziemi Jarosławskiej, który miał przeprowadzić kurs szybowcowy dla 20 uczniów. Przeszkolił tylko połowę. - Bo pogoda nie dopisała - tłumaczy aeroklub. - Bo sprzęt się psuł, a uczniowie godzinami bezczynnie czekali na loty - twierdzi szkoła20 uczniów ZSM miało tego lata odbyć kurs szybowcowy. Szkoła kształci techników mechaników lotniczych i awioników. Kurs finansowany jest z funduszy unijnych. Część teoretyczną na początku lipca zaliczyli wszyscy. 18 lipca na lotnisku w Laszkach pod Jarosławiem rozpoczęła się część praktyczna dla 10-osobowej grupy. Przetarg na przeprowadzenie kursu wygrał Aeroklub Ziemi Jarosławskiej. W poprzednich latach robił to Aeroklub Podkarpacki w Krośnie.
Jeszcze w czerwcu, przed rozpoczęciem kursu, pisaliśmy o wątpliwościach szkoły wobec zwycięzcy przetargu. Chodziło o sprzęt i doświadczenie. Mimo to właśnie ta oferta wygrała, bo była tańsza od konkurencyjnej.
Aeroklubowi nie udało się przeszkolić na wakacjach wszystkich. Kurs odbył się tylko dla jednej grupy, w dodatku z tygodniową przerwą. - Przeszkodą były ciągłe awarie sprzętu. Najczęściej psuła się wyciągarka - co dwa-trzy dni. Przerwy wówczas trwały po dwie do sześciu godzin, a gdy po jedną z części trzeba było jechać do Krakowa - półtora dnia. A to psuł się rozrusznik, a to układ chłodzenia, a to zrywały paski klinowe, na koniec rozsypała się skrzynia biegów - mówi o przyczynach opóźnień Andrzej Kulasa, nauczyciel ZSM, opiekun młodych szybowników w Laszkach.
Eryk, Łukasz i Michał, uczestnicy kursu, teraz już na chłodno oceniają, że instruktorzy byli dobrze przygotowani do prowadzenia kursu, świetnie przekazywali wiedzę, ale czekanie na kolejne loty dawało się we znaki. - Wstawaliśmy o 4.30, o 5 był wyjazd na lotnisko. Przygotowywaliśmy szybowce, rozkładaliśmy znaki i czekaliśmy na loty. Bywało, że wstaliśmy po 4, a pierwszy lot obywał się o godz. 14 albo wcale. Najgorsze, że nie mogliśmy nic innego w tym czasie robić, bo mówiono nam, że mamy czekać 20 min, a czekaliśmy trzy godziny - opowiadają, a wnioski z wakacji kwitują krótko: - Latanie jest fajne, czekanie nie. No i nauczyliśmy się cierpliwości.
Po kolejnej poważnej awarii wyciągarki, kiedy okazało się, że naprawa będzie trwać dłużej, szkoła zdecydowała, że uczniowie przerwą kurs i pojadą do domów. Ostatecznie szkolenie pierwszej grupy udało się zakończyć 24 sierpnia. Kurs drugiej grupy w ogóle się nie rozpoczął. W efekcie uczniowie musieli zmieniać inne swoje wakacyjne plany albo z nich rezygnować.
W poniedziałek dyrekcja szkoły wysłała do aeroklubu pismo o zerwaniu umowy. Jeszcze nie dotarło do Jarosławia, ale Damian Ćwiękała, wiceprezes AZJ, inaczej wyobrażał sobie zakończenie współpracy z ZSM. - Zaproponowaliśmy, że będziemy szkolić drugą grupę weekendowo. Takie rozwiązanie było już stosowane przez szkołę w Krośnie. Jesteśmy gotowi ponieść koszty cotygodniowego dojazdu uczniów do Laszek. Taką propozycję wysłaliśmy na początku sierpnia i dotąd nie dostaliśmy na nią żadnej odpowiedzi - mówi Damian Ćwiękała. Jego zdaniem w tym, że szkolenie praktyczne pierwszej grupy tak się przeciągało, nie było żadnej winy ani złej woli aeroklubu - zawiniła pogoda, nieodpowiednia do podstawowej nauki pilotażu. Awarie tłumaczy tak: - Wszystkie urządzenia mechaniczne się psują. Nie da się tego przewidzieć i nie mamy na to bezpośredniego wpływu. Parę razy zerwana lina to naturalna kolej rzeczy. A nasze szybowce, na których prowadziliśmy szkolenie, były wymienione w ofercie jako zapasowe. Korzystaliśmy z nich, bo aeroklub, który miał nam wypożyczyć inne, odmówił - mówi Ćwiękała i dodaje: - Na początku sierpnia ZSM postawił nam ultimatum, że możemy podpisać aneks do umowy, kończąc szkolenie po pierwszej grupie, i wtedy wypłacą nam wynagrodzenie za wyszkolone osoby. Albo możemy podjąć ryzyko szkolenia drugiej grupy, ale jeśli go nie zakończymy do 31 sierpnia, to nie zapłacą nam nic.
Dyrektor Mariusz Kapica, dyrektor ZSM, tłumaczy: - Okazało się, że z prawnego punktu widzenia aneks jest niemożliwy. Zapłaciliśmy aeroklubowi za przeprowadzony kurs teoretyczny, zapłacimy za praktyczny, obciążając wykonawcę karami umownymi. Szkolenie drugiej grypy będzie kontynuowane w przyszłym roku. Ogłosimy nowy przetarg. Dla nas ten kurs to ogromna porażka, wakacje młodzieży zostały zepsute, nadszarpnięta nasza wiarygodność. Ogłaszając przetarg, nie chcieliśmy ograniczać dostępu żadnemu aeroklubowi, ale w przyszłym roku na pewno się zastanowimy, jak to przygotować, by taka sytuacja się nie powtórzyła.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10241819,Mial_byc_kurs_szybowcowy__bylo_cwiczenie_cierpliwosci.htmlDodano: 07-09-2011 12:00Odsłon: 252
Dodano: 07-09-2011 12:00
Odsłon: 252