Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Katowice »

Na Śląsku objawił się kolejny superbohater

Na Śląsku objawił się kolejny superbohater

Pojawiają się na Śląsku nie wiadomo skąd. Noszą śmieszne, obcisłe w kroku gatki i maski zasłaniające twarz. Chwalą się, że nas ochronią przed złoczyńcami. Zapewniają, że z nimi nie zginiemy. Ale jak są potrzebni, to nigdy ich nie ma. Niech znikają.
Pierwszy był Superman. Nie dość, że potrafił latać, to był szybszy od lecącej kuli i miał siłę lokomotywy. Potrafił każdego prześwietlić, jak rentgen, a kto mu się naraził, padał od promienia laserowego wystrzeliwanego z oczu. Podobno był odporny na wybuch bomby atomowej, a na pewno potrafił przeżyć bezpośrednie trafienie pocisku artyleryjskiego. Pochodził z planety Krypton, ale mieszkał (a może wciąż mieszka, bo przecież się nie starzeje) w Metropolis. Nikt nie wie, gdzie znajduje się to miasto, ale skoro superbohater mówi po angielsku, to najpewniej gdzieś w Ameryce.

Urodził się tam także Kapitan Ameryka, który do końca swych dni byłby pewnie zwykłym chłopcem, gdyby nie trafił do tajnego wojskowego projektu "Odrodzenie". Poddany eksperymentom, które zwiększyły jego siłę, szybkość, wytrzymałość i inteligencję, stał się superżołnierzem. Uzbrojony w tarczę wykonaną z vibranium (materiał o niezwykłej wytrzymałości) i nasączony promieniami vita mógł stanąć do walki ze zbirami Trzeciej Rzeszy.

Już nie wspomnę o Batmanie albo Spidermanie. To prawdziwi superbohaterowie.

Kilka lat temu wydawało się, że my, na Śląsku, też możemy mieć swojego obrońcę. Na ulicach pojawił się tajemniczy Metan. Nic mu nie brakowało, był jak z komiksu wzięty. Nosił obcisłe w kroku rajtuzki, na ramionach pelerynę. O ile Superman był niebiesko-czerwony, Metan przybrał barwy czarno-żółte. Ogłosił się pierwszym śląskim superbohaterem. Obiecał pojawiać się wszędzie tam, gdzie działo się coś niesamowitego. Najpierw dotrzymywał słowa. Ktoś widział go na koncercie, pojawił się na jarmarku w Nikiszowcu, wspierał kobiety na Śląskiej Manifie. Nie tylko zatrzymał w czasie pochodu tramwaj na rynku, ale jeszcze ze spokojem przyjmował na klatę latające pomidory, ochoczo rzucane przez antymanifestujących skinów. W nagrodę zasiadał w jury konkursu "Betonowa Kostka", a nawet wręczał nagrody laureatom. Przy każdej okazji wyjaśniał, że walczy ze zgnilizną i wspiera wszystkie pozytywne działania na Górnym Śląsku.

Zniknął tak nagle, jak się pojawił. Najpierw mnie to zmartwiło, ale przecież nie miał żadnych naturalnych przeciwników zdolnych mu zagrozić. Nie czyhali nań ani generał Zod, ani Terra-Man, ani nawet Brainiac. Nie pożegnał się, nie ogłosił manifestu, nie zakończył działalności, nawet nie zginął jak bohater. Zwyczajnie się nami znudził.

Metan sprawił mi zawód. Pocieszenie próbowała mi nieść prof. Krystyna Doktorowicz, dziekan Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Proponowała, bym na śląskiego superbohatera spojrzała z dystansem, że może nie zdziałał wiele, ale przynajmniej przez jakiś czas ożywiał nasze ulice.

Bliższa mi jest jednak ocena dr. Piotra Kulasa, socjologa. Stwierdził, że Metan działał wyłącznie z potrzeby zaistnienia i był przykładem braku poczucia własnej tożsamości. Kuba Nagórski z katowickiej agencji kręcisię!events przewidział zaś, że superbohaterowie będą coraz częściej pojawiać się na naszych ulicach.

I rzeczywiście!

Idę sobie wczoraj Mariacką, a z naprzeciwka podąża w moją stronę postać jak z komiksu. Mężczyzna. Wciśnięty w obcisły - a jakże! - niebieski kostium (materiał przypomina ortalion). Na biodra wciągnął równie obcisłe pomarańczowe majtki. Na głowie pilotka. Twarz przesłonięta dużymi czarnymi okularami.

Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała go o imię i zamiary. Oczywiście superbohater. Wyjawił, że nazywa się Mega Wybór i zamierza chronić naszą aglomerację przed bezsensowną biurokracją, skostniałymi przepisami i brakiem uprzejmości. Najpilniejsze zadanie: przekonać ludzi, by poszli do wyborów.

Zawiedziona śląskimi superbohaterami po rejteradzie Metana chciałam go najpierw dźgnąć ostrą stalówką, którą zawsze noszę w torebce. Zaraz jednak pomyślałam, że świat bez superbohaterów byłby szary i smutny. Postanowiłam mu dać szansę, zwłaszcza że misja godna pochwały.

Uważaj, Mega Wyborze. Masz czas do 9 października. Frekwencja w wyborach ma wynosić powyżej 50 proc. A jak nie, to lepiej już teraz wracaj na Krypton.

Jakie najpilniejsze zadania postawilibyście przed prawdziwym śląskim superbohaterem? Czekamy na wasze opinie na forum




Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,10243224,Na_Slasku_objawil_sie_kolejny_superbohater.html
Dodano: 07-09-2011 13:00
Odsłon: 237

Skomentuj: