Wiadomości » Katowice »
Zamiast uczyć się reperować auta nosił meble szefa
Zamiast uczyć się reperować auta nosił meble szefa
Uczniowie jastrzębskiej zawodówki przez dwa lata praktykowali w warsztacie samochodowym. Kiedy zdali egzamin, usłyszeli, że muszą pracować jeszcze we wrześniu. - Odmówiłem, bo dostałem się do technikum, ale właściciel zagroził, że nie da mi świadectwa pracy - mówi jeden z chłopców.Tomasz Chojecki kształcił się na mechanika samochodowego w Zespole Szkół Zawodowych w Jastrzębiu - Zdroju. W szkole uczył się tylko teorii. Zajęcia praktyczne, razem z kolegą, odbywali w warsztacie przy ul. Kasztanowej. Chłopcy, jako pracownicy młodociani, otrzymywali za swoją pracę niewielkie pieniądze - od 4 do 6 proc. przeciętnego krajowego wynagrodzenia, co w ostatnim roku nauki dało 170 zł miesięcznie. Tomek twierdzi jednak, że nawet te skromne kwoty nie były ani jemu, ani koledze wypłacane regularnie, choć praca była ciężka i czasem niewiele miała wspólnego z nauką zawodu mechanika. - Kiedyś woziliśmy deski z budowy, innym razem wnosiliśmy meble do domu szefa. Traktowano nas jak tanią siłę roboczą - mówi Tomek.
Jak twierdzi, także praca w warsztacie była głównie na ich głowie, bo po pewnym czasie mistrz, który miał się zajmować młodocianymi pracownikami, przestał pojawiać się w zakładzie. Dlatego, kiedy 31 sierpnia chłopcy zdali egzamin zawodowy, odetchnęli z ulgą. - Nasza umowa o pracę obowiązywała do dnia zdania egzaminu, nie dłużej jednak niż do 8 września - mówi Tomek, pokazując dokument.
Niestety, okazało się, że pracodawca oczekuje od nich, by wykonywali swoje obowiązki jeszcze przez tydzień. - W umowie jest napisane "nie dłużej niż do dnia 8 września", ale szef uparł się, że choć zdaliśmy egzamin wcześniej, nasze zobowiązania wygasają dopiero 8 września. Wyjaśniałem, że nie mogę przychodzić do pracy, bo dostałem się do technikum uzupełniającego w Rybniku i w godzinach działalności warsztatu mam lekcje. Usłyszałem, że w takim razie nie dostanę świadectwa pracy - relacjonuje Tomek.
- Zabroniłem synowi chodzić do warsztatu. Z umowy się przecież wywiązał, a teraz najważniejsza powinna być dla niego nauka - mówi tata Tomka. Pomocy szukał w Cechu Rzemiosł Różnych, który czuwa nad przygotowaniem do zawodu pracowników młodocianych. - Usłyszałem jednak, że to sprawa między synem a pracodawcą - mówi pan Zbigniew.
Próbowaliśmy ustalić, czy cech ma kontrolę nad pracodawcą, któremu sam nadał uprawnienia do kształcenia młodzieży, ale nikt nie miał czasu, by porozmawiać na ten temat. Pracownicy firmy, w której Tomek uczył się zawodu, też odmówili komentowania sprawy, a z jej właścicielem nie udało się nam skontaktować. Dowiedzieliśmy się jednak, że Tomek i jego kolega wczoraj dostali swoje świadectwa pracy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,10266449,Zamiast_uczyc_sie_reperowac_auta_nosil_meble_szefa.htmlDodano: 11-09-2011 13:00Odsłon: 189
Dodano: 11-09-2011 13:00
Odsłon: 189