Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

Sąd: kierowcy rzeszowskiego MPK nie są bezkarni

Sąd: kierowcy rzeszowskiego MPK nie są bezkarni

Co o kierowcach autobusów MPK sądzą inni kierowcy? - Jest lepiej niż kiedyś - mówią jedni. - Wymuszają pierwszeństwo, są wulgarni - twierdzą inni. Jeden z takich przypadków znalazł finał w sądzie
Pani Dagmara jechała swoim fordem od strony ul. Lisa-Kuli. Zamierzała skręcić na placu Śreniawitów w lewo więc jechała lewym pasem. Obok po prawym pasie jechał sznur pojazdów kierujących się na wprost w kierunku ulicy Dąbrowskiego. Wśród nich autobus MPK. - W pewnym momencie kierowca autobusu nagle skręcił w lewo, zajechał mi drogę, ostro hamowałam, a on pomknął z placu Śreniawitów w prawo w Hetmańską - opowiada pani Dagmara. - Postanowiłam, że tym razem nie podaruję, bo na rzeszowskich ulicach zdarzyły mi się już podobne przypadki niejeden raz - mówi.

Pojechała za autobusem, spisała jego numer rejestracyjny i boczny oraz numer linii i godzinę. Zgłosiła sprawę do policji. Policjanci z drogówki zatrzymali kierowcę. Ten jednak nie przyjął mandatu i sprawa trafiła do sądu, który ukarał kierowcę MPK mandatem 300 zł i nakazał pokrycie kosztów sądowych w wysokości 130 zł. Kierowca ma prawo do odwołania.

Bronił się przed sądem, twierdząc, że jest zmuszony do łamania przepisów, bo inaczej nie byłby w stanie trzymać się rozkładu jazdy. - Sugerował, że w jego firmie jest ogromna presja na kierowców, by za wszelką cenę przestrzegali rozkładu jazdy. Sam przyznał, że łamie przepisy nawet 10, 15 razy dziennie - opowiada pani Dagmara.

Czy rzeczywiście w rzeszowskim MPK nakłania się kierowców do przestrzegania rozkładów nawet za cenę łamania przepisów? - pytamy Marka Filipa, dyrektora ds. technicznych.

- Nikt w firmie nie nakłania kierowców do łamania przepisów. To wręcz absurdalne tłumaczenie. Kierowcy są zobowiązani do przestrzegania przepisów ruchu drogowego - mówi dyrektor Filip.

Konflikt między panią Dagmarą a kierowcą MPK nie skończył się, niestety, na sali sądowej. Kiedy wychodziła z budynku sądu wraz z kolegą, który był świadkiem w sprawie, mieli usłyszeć od kierowcy MPK pogróżki. - Powiedział nam, że znajdą nas kibice Stali i zaje... - mówi pani Dagmara. Jeszcze tego samego dnia poszła zgłosić ten fakt policji.

Ze strony przełożonych, mimo decyzji sądu, nie grożą kierowcy konsekwencje. - Nie karzemy kierowców dodatkowo. Jeżeli nie było kolizji, firma z powodu zachowania kierowcy nie ma strat, to uważamy, że mandat jest wystarczająca karą - mówi Filip. Nie chce się odnosić do informacji o wulgarnym zachowaniu kierowcy po rozprawie. Mówi jedynie: - Jeżeli to prawda, to jest to bardzo naganne. Zapewne sprawę wyjaśni policja.

Co sądzą o kierowcach MPK rzeszowscy kierowcy? Pani Magda uważa, że jest znacznie lepiej niż jeszcze kilka lat temu. - Zdarza się oczywiście, że kierowca MPK złamie przepisy, ale znacznie rzadziej, i np. kiedy wyjeżdża z zatoczki, wcześniej sygnalizuje zamiar kierunkowskazem i patrzy w lusterko. Dawniej żaden z nich nie zastanawiał się i zajeżdżał drogę - mówi.

Pan Janusz, rzeszowski taksówkarz jest znacznie bardziej krytyczny. - Łamią przepisy nagminnie, ale niestety tak się już utarło, że im wszyscy powinni ustępować i niewielu ludzie decyduje się na wezwanie policji. Z założenia spodziewam się na drodze zaskoczenia ze strony kierowcy MPK. Po prostu bardziej uważam jak obok mnie jedzie autobus - mówi.

Rzeszowska policja nie notuje niepokojącej liczby kolizji z winy kierowców MPK. - Zdarzają się takie sytuacje, ale nie ma plagi - mówi Sławomir Byjoś z wydziału ruchu drogowego KM Policji w Rzeszowie.

Policjanci mają jednak świadomość tego, że wielu kierowców nie informuje o przypadkach łamania przepisów przez kierowców MPK.

Według Jerzego Moskwy, egzaminatora nadzorującego z rzeszowskiego WORD, większość kierowców nie najlepiej zna przepisy ruchu drogowego dotyczące np. ustępowania pierwszeństwa autobusom wyjeżdżającym z zatoczek. - Kierowca autobusu nie ma bezwzględnego pierwszeństwa, wyjeżdżając z zatoczki. Ma włączyć kierunkowskaz i bezwzględnie sprawdzić, czy wyjeżdżając nie spowoduje zagrożenia. Zdarza się, że autobus wyjeżdża nawet wtedy, kiedy jadący drogą samochód jest już na wysokości jego tylnego zderzaka. To niedopuszczalne, bo powoduje nagłe hamowanie i poważne zagrożenie. Z kolei kierowcy innych samochodów mają ułatwić wyjazd kierowcy autobusu - wyjaśnia Moskwa.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10269790,Sad__kierowcy_rzeszowskiego_MPK_nie_sa_bezkarni.html
Dodano: 12-09-2011 12:00
Odsłon: 230

Skomentuj: