Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Gorzów Wielkopolski »

Michał Jeliński - pierwszy nasz olimpijczyk na Londyn

Michał Jeliński - pierwszy nasz olimpijczyk na Londyn

Wioślarscy "Dominatorzy" w niepełnym składzie spadli z podium mistrzostw świata. - Nie ma ani odrobiny żalu, a poczucie, że zrobiliśmy co się dało i płyniemy dalej na igrzyska - mówił gorzowianin Michał Jeliński.
Mamy pierwszego sportowca z Gorzowa, który wywalczył nominację na igrzyska olimpijskie w Londynie w 2012 r. Awans Michała Jelińskiego i jego kolegów z polskiej czwórki podwójnej rodził się w wielkich bólach. Kontuzjowanego szlakowego Adama Korola w ostatniej chwili zastąpił Piotr Licznerski. Mimo rewolucyjnej zmiany okaleczeni "Dominatorzy" dali radę. Przebili się w mistrzostwach świata w Słowenii do finału, gdzie zajęli czwarte miejsce. Dla nich przede wszystkim liczyło się, że tak pewnie zabrali przepustkę olimpijską.

Ireneusz Klimczak: Michał Jeliński bez medalu po najważniejszej imprezie sezonu bez medalu. To dziwny widok.

Michał Jeliński: Umówmy się, że tym razem po prostu go zapomniałem (śmiech). Ale i tak sukces jest duży.

Adam Korol zdzwonił po finale z gratulacjami?

- Długo z nami rozmawiał już po półfinale, gdzie zajęliśmy trzecie miejsce, awansowaliśmy do finału A i mieliśmy już start w Londynie w kieszeni. Przyznał, że nigdy wcześniej tak się nie denerwował. Czuł się strasznie dziwnie widząc swoją osadę tylko w telewizorze. No i bardzo gratulował. Stwierdził, że rozpierała go duma. Tym bardziej, że wielu wróżyło nam porażkę z kretesem.

No właśnie, a tu wyszedł wielki finał i czwarta pozycja. Brak medalu spowodował jakiś niedosyt?

- Absolutnie nie. Im dalej od tego wyścigu, tym bardziej czuję, że zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. Trzeba było widzieć spojrzenia najgroźniejszych rywali na przystani. Strasznie ich zdziwiło, że byliśmy tak blisko. Pytali co będziemy w stanie nawywijać za rok z Adamem. Obecny sezon mocno nas doświadczył, ale jednocześnie dobry występ bardzo wzmocnił. Australijczycy, Niemcy, Chorwaci Cała nasza czwórka ma w tej chwili w głowach, że w Londynie będziemy się z nimi ścigać na całego.

Dlaczego nagłe wejście do osady Piotra Licznerskiego nazywacie rewolucją?

- Zmienił się szlakowy. Człowiek, który w czasie wyścigu decyduje o wielu kluczowych sprawach. Do tego musiał zastąpić Adama, jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego szlakowego na świecie. Na początku była bariera, wydawało się, że sobie z nią nie poradzimy. W końcu jednak nastąpiła zmiana mentalna i w nas i w Piotrku. Ustaliliśmy, że on poprawi swoje wiosłowanie, do tego, jakie wymagane jest w czwórce, my dostosujemy się do niego, spotkamy się w tym wszystkim gdzieś po środku. Oczywiście błędów w tak krótkim czasie całkowicie nie da się wyeliminować. My swój styl wypracowywaliśmy latami. Obecna mądrość też daje nam jednak poczucie dodatkowej siły. Przecież i nawet tak wielkie problemy nas nie złamały. Udowodniły, że nie ma sytuacji bez wyjścia.

Co dalej? Korol wraca do osady?

- Na mistrzostwa Europy jedzie trochę inna czwórka. Ja i Marek Kolbowicz zostajemy na brzegu, a wsiądą do łodzi młodsi, którzy do Londynu będą nas naciskać. Taka konkurencja jest bardzo potrzebna. Ostateczne przygotowania wznowimy w grudniu. Już z Adamem, który na szczęście nie musi przechodzić poważnej operacji, praktycznie kończącej jego karierę. Teraz odpoczywa, regularnie pojawia się na rehabilitacji, wzmacnia odpowiednie partie mięśni, aby w następnym sezonie ograniczyć możliwość podobnego urazu. A dalej według tradycyjnego planu, który i w tym roku się sprawdzał. Testy wykazywały, że przed Bled jesteśmy "w gazie" mistrzowskim. Dopiero znane już problemy skomplikowały wszystkie plany. Umówmy się, że nadmiar pecha mamy już za sobą, a w roku olimpijskim niech znów nam się szczęści.

Pływaliście już na torze regatowym w Eton? Podobno jest bardzo niesprawiedliwy.

- W 2006 r. zdobyliśmy tam złoto mistrzostw świata. Faktycznie jak mocniej zawieje to mogą być jakieś problemy. Najlepszym sposobem na to jest dobre pływanie już od przedbiegów, aby potem nie tułać się po skrajnych torach. Będziesz mocny to potem nie musisz tłumaczyć się żadnym wiatrem. My w Eton nastawiamy się na następną radość, a nie wymyślanie tanich usprawiedliwień.

*Michał Jeliński - 31-letni wioślarz AZS AWF Gorzów. Od kiedy wsiadł do reprezentacyjnej czwórki podwójnej, wywalczył mistrzostwo olimpijskie, cztery razy mistrzostwo świata i raz mistrzostwo Europy.


Źródło:
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,10272386,Michal_Jelinski___pierwszy_nasz_olimpijczyk_na_Londyn.html
Dodano: 12-09-2011 13:00
Odsłon: 229

Skomentuj: