Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Katowice »

Chorzy na stwardnienie są wypychani na renty

Chorzy na stwardnienie są wypychani na renty

U 40-letniego sztygara zdiagnozowano stwardnienie rozsiane. On sam czuje się jednak zdrowy, ma siły do pracy, chce więc wrócić na kopalnię. Neurolog się zgodził, ale zakładowa lekarka odmówiła. W Polsce zbyt często ludzi chorych na SM, ale wciąż sprawnych, wypycha się na rentę inwalidzką.
Marek Szczepanik pracuje w kopalni Sośnica. SM, czyli stwardnienie rozsiane, które niedawno u niego zdiagnozowano, atakuje układ nerwowy. W czasie tzw. rzutu pojawiają się zaburzenia widzenia, czucia, trudności z poruszaniem się, czasem aż do całkowitego unieruchomienia.

U jednych osób choroba postępuje szybko, u innych wcale, więc żyją z nią i pracują nieprzerwanie. Marek też tak chciał, bo mimo diagnozy choroba nie daje o sobie znać. - Właśnie kończy mi się zwolnienie chorobowe, które dostałem na czas kuracji sterydowej. W zakładowej poradni zapytałem o dopuszczenie do pracy. Lekarka powiedziała, że mowy nie ma, bym wrócił na dół, bo przecież jestem chory na SM. Powinienem iść na rentę i się leczyć - mówi. - Z czego będę teraz żyć, z czego utrzymam rodzinę? - pyta załamany górnik.

Dr Maciej Maciejowski, specjalista neurolog od lat zajmujący się leczeniem chorych na SM, wydał Szczepanikowi zaświadczenie potwierdzające zdolność do pracy bez ograniczeń, a zatem także pod ziemią. - Nie każdy może dalej fedrować. Na dole panuje wysoka temperatura, a niektórzy chorzy na SM trudno to znoszą. Mam jednak kilku pacjentów górników, którzy nie przerwali pracy pod ziemią i nic im się złego nie dzieje. Wręcz przeciwnie, ta ciężka praca daje im poczucie, że są silni i dają radę chorobie.

Zaświadczenie dr. Maciejowskiego jednak nie wystarczy. Ostateczna decyzja należy bowiem do zakładowej specjalistki medycyny pracy. Lekarka nie chciała rozmawiać z "Gazetą". - Sprawa nie jest jeszcze zakończona - wyjaśniła.

Karolina Kropornicka, prezeska Śląskiego Stowarzyszenia Chorych na SM "Sezam", twierdzi, że podobne sytuacje zdarzają się często. Ludzie, także lekarze, nie wiedzą wiele o SM. Choroba kojarzy im się tylko z postępującym kalectwem. - Nie wiedzą, że u wielu nie daje objawów. Ostatni rzut mieli 10 albo więcej lat temu i czują się zdrowo, mogą pracować. Zamiast tego pcha się młodych ludzi na rentę. To jest jak pchanie ich w chorobę - mówi Kropornicka. - To samo dotyczy pracodawców. Mamy w stowarzyszeniu kilka dziewczyn zwolnionych z pracy. Powód: "Jesteś chora". Ci szefowie nie wiedzą, na czym polega ta choroba, ale i tak są przekonani, że lepiej się pozbyć takiego pracownika - dodaje.

Inni pracodawcy nie zwalniają, ale każą się stawiać przed komisją orzekającą o stopniu niepełnosprawności. - Chodzi im o to, by taki młody człowiek dostał grupę inwalidzką, a wtedy oni będą płacić za niego mniejsze składki do ZUS. To nie tylko pchanie młodego człowieka w chorobę, lecz także wielkie dla niego upokorzenie - mówi dr Maciejowski.

Marek Szczepanik jest pełen nadziei, że jednak uda mu się wrócić do pracy. - Opowiadam moją historię, by pokazać, że jest problem i że nam, chorym, nie brakuje determinacji, by go rozwiązać. Od innych potrzebuję tylko dobrej woli.


Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,10272396,Chorzy_na_stwardnienie_sa_wypychani_na_renty.html
Dodano: 12-09-2011 13:00
Odsłon: 168

Skomentuj: