Wiadomości » Rzeszów »
Czym atakują nas z reklam kandydaci do parlamentu?
Czym atakują nas z reklam kandydaci do parlamentu?
Jeden billboard razy pięć, rezygnacja z hasła, sygnalizacja świetlna obok portretu - niektórzy kandydaci próbują kombinować, by wprowadzić nieco emocji w monotonny żywot reklam wyborczych. Większość wybrała jednak nudne rozwiązania.Marek Poręba kandyduje z czwartego miejsca listy PO do Sejmu w okręgu rzeszowskim. Na jego plakatach, poza podobizną i hasłem, jest jeszcze sygnalizator świetlny z włączonym zielonym światłem, na którym dodatkowo pojawił się biały krzyżyk. "Zielone światło dla posła z Rzeszowa" - to jego hasło. Dotychczas PO nie miała posła z Rzeszowa.
- Czas to zmienić. Uważam, że dla miasta i regionu będzie lepiej, jeśli PO będzie miała stąd swojego przedstawiciela. A skąd sygnalizator? Pracuję obecnie w ośrodku ruchu drogowego i gdy myślałem nad koncepcją plakatów, od razu przyszła mi do głowy sygnalizacja uliczna - tłumaczy Poręba.
- A o co chodzi z krzyżykiem?
- Tak przypominam, żeby 9 października postawić ten znak przy moim nazwisku - tłumaczy.
Tak wiele wyjaśniać nie musi lider tej samej listy, obecny poseł Zbigniew Rynasiewicz. Jego ogromne billboardy kilka dni temu zawisły na rzeszowskich ulicach. Oczywiście jest portret kandydata i hasło: "Podkarpacie w budowie. Dla pokoleń".
- A może jakieś kwiatki mają być, czy coś? - dziwi się poseł Rynasiewicz, gdy pytam, czy do końca kampanii nie pojawi się na jego materiałach coś bardziej oryginalnego.
O tym, że trudno wymyślić coś bardziej przyciągającego uwagę, dobrze wie poseł Tomasz Kamiński, nr jeden na rzeszowskiej liście do Sejmu. Na jego billboardach dla odmiany nie ma w ogóle hasła. - Pomyślałem, że lepiej to, co mam do powiedzenia wyborcom, zamieścić na stronie internetowej i ulotkach. Billboardy są głównie po to, by przypomnieć się ludziom - przekonuje poseł Kamiński.
Poseł Stanisław Ożóg, nr 2 na rzeszowskiej liście PiS, postanowił się w haśle pochwalić: "Skuteczny dla Podkarpacia", choć ostatnie cztery lata spędził w sejmowych ławach opozycji. - Podobne hasła miałem w 2005 i 2007 roku. A ja jestem wierny, nie tylko żonie od 37 lat, ale też zasadom - tłumaczy. Jego billboardy to tak naprawdę ceratowe banery naciągnięte na ramy. Dwa największe, o wymiarach 4 na 7 metrów, to bannery "wędrowne". Mogą być przerzucane z miejsca na miejsce. Ale Ożóg ma też mniejsze w innych miejscach, poza Rzeszowem oglądają je wyborcy w Świlczy, Głogowie, rodzinnym Sokołowie, Łańcucie, Nisku i Leżajsku.
Oryginalne posunięcie wykonała za to kandydatka na posła Marta Niewczas - nr 3 na rzeszowskiej liście SLD. W jednym miejscu, przy ul. Kopisto przed Mostem Zamkowym, stanęło jej pięć billboardów. Jeden za drugim. Pani Niewczas również zrezygnowała z hasła. A dlaczego tak dużo billboardów w jednym miejscu?
- To mój pomysł na skuteczność działań podejmowanych w kampanii. Po prostu kilka billboardów rzuca się w oczy bardziej niż jeden - tłumaczy Niewczas.
Z kolei kandydat PSL z nr 7 Edward Słupek głosi: "Obrońmy mieszkania i miejsca pracy". Przed kim lub przed czym mają być bronione mieszkania? - Przed degradacją, przed tym, co się dzieje we wspólnotach, przed złym prawem - mówi Słupek, prezes SM "Zodiak".
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10282781,Czym_atakuja_nas_z_reklam_kandydaci_do_parlamentu_.htmlDodano: 14-09-2011 12:00Odsłon: 242
Dodano: 14-09-2011 12:00
Odsłon: 242