Wiadomości » Gorzów Wielkopolski »
Kolej na Świebodzin. Gdzie dwóch się bije, tam... nikt nie skorzysta
Kolej na Świebodzin. Gdzie dwóch się bije, tam... nikt nie skorzysta
Zielona Góra zniknęła z trasy Kolei Dużych Prędkości. W to miejsce nie pojawił się Gorzów, ale... Świebodzin. - Dla Lubuskiego to wielka strata. Jeśli ma tak być, lepiej żeby inwestycji nie było wcale - komentują politycy.Koleje Dużych Prędkości (KDP) to na razie odległa przyszłość. Pierwsze pociągi z prędkością blisko 300 km na godz. pojadą nową linią za kilkanaście lat. Pewne jest, że w pierwszej kolejności budowane będą trasy z Warszawy i Łodzi do Poznania oraz Wrocławia. Gdy już powstanie wspomniany "ygrek", przyjdzie czas na rozbudowę sieci KDP w kierunku Berlina i Pragi. I tu pojawia się szansa dla woj. lubuskiego. Linia musi przeciąć nasze województwo. Na mapce zamieszczonej w Koncepcji Zagospodarowania Przestrzennego Kraju 2030 nakreślono ją jednoznacznie: przez Zieloną Górę. W lipcu głos w tej sprawie zabrali politycy z północy. - Z Gorzowa robi się dziurę - przekonywali. Gorzowianie wskazali winnego: to zielonogórzanin Waldemar Sługocki, który jest wiceministrem rozwoju regionalnego. A Witold Pahl, gorzowski poseł PO na swojej stronie internetowej zamieścił nawet apel o budowę KDP z przez Gorzów. Niedługo później napisał do lubuskich przedstawicieli w rządzie - minister Jolanty Fedak z PSL i ministra Sługockiego z PO.
Zielona Góra zwiera szeregi
Strategię przygotowaną przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego rząd miał omawiać pod koniec lipca. I mniej więcej w tym czasie z mapy krajowego dokumentu planistycznego Zielona Góra zniknęła. Zamiast niej Ministerstwo Infrastruktury linię poprowadziło przez Świebodzin.
- Jeśli tak zostanie, nie będzie żadnego przystanku na terenie woj. lubuskiego - mówi wicemarszałek Jarosław Sokołowski. - Powstanie korytarz z wiaduktami. Nie będziemy mieć z tego żadnych korzyści.
- Nikt z nas nie zyska na projekcie - potwierdza Kazimierz Łatwiński, szef komisji gospodarki w zielonogórskim ratuszu (PiS). To on rozpoczął wielki alarm na południu województwa. Wsparcia dla Zielonej Góry szuka w woj. dolnośląskim.
Wspiera go senator Stanisław Iwan (PO): - Gorzów jest w lepszej sytuacji, leży przy gotowej trasie S3 do Szczecina, jest już decyzja o jej połączeniu z autostradą A2 do Poznania. Natomiast Zielona Góra długo będzie czekać na odcinek S3 do Wrocławia. Staniemy się komunikacyjną pustynią.
Salomonowe rozwiązanie zaproponował wicemarszałek Sokołowski. Jest jednak pewien szkopuł. Jest tak drogie, że wręcz niemożliwe. - Chcielibyśmy osobnego połączenia ściany zachodniej na linii Szczecin-Gorzów-Zielona Góra-Wrocław. Z tą koncepcją, która mogłaby godzić interesy Zielonej Góry i Gorzowa, byliśmy w Brukseli. Jest to jednak pewna futurologia i olbrzymie środki do zaangażowania - przyznaje Sokołowski.
Zdaniem Sokołowskiego i tak o wszystkim przesądzi rachunek ekonomiczny. - Polsko-niemiecki zespół miał określić miejsce, w którym szybka kolej przekroczy granicę zachodnią. Nie osiągnął porozumienia. Myślę, że to w głównej mierze zaważyło na tym, że nie ma ostatecznego przebiegu trasy Wschód-Zachód - uważa.
Iwan: - Koncepcja marszałka zadowala wszystkich. Daje połączenia do Szczecina i Gorzowa najkrótszą drogą.
Gorzów chce szybkości
Robert Jałowy, radny PiS z Gorzowa: - Prowadzenie linii przez Świebodzin to nie tylko działanie na szkodę woj. lubuskiego. To jest koncepcja pisana pod Niemców! Oni na tym skorzystają, nie polskie aglomeracje. A właśnie z myślą o największych miastach powinna powstawać KDP.
Witold Pahl, poseł PO, autor kompromisu komunikacyjnego w woj. lubuskim uważa, że marszałek powinien lobbować za stacją w Gorzowie. - To jedyna opcja, która ma sens i jakiekolwiek szanse - twierdzi.
Podkreśla, że "rozdarte Lubuskie" nie ma szans na KDP. - Z perspektywy Warszawy wygląda to tak, że Gorzów ciągnie w swoją stronę, a Zielona Góra w swoją. I stąd ten pomysł na Świebodzin. Trzeba się maksymalnie skupić na poszukiwaniu sojuszników. Takich znajdziemy tylko w Szczecinie - zaznacza i zachęca: - Musimy stanąć ramię w ramię z parlamentarzystami zachodniopomorskimi, bo inaczej linia KDP będzie tylko przez nasz region przebiegać, a stacji tu nie zbudują.
Rewitalizacja zamiast fikcji
Inaczej sprawę widzi Henryk Maciej Woźniak, senator PO z Gorzowa. - Ten przebieg trasy, wzdłuż już istniejącego korytarza transportowego, jest najrozsądniejszym pomysłem. Trasa E20 przebiega po terenach zalesionych, należących do skarbu państwa. Praktycznie odpada problem wywłaszczania gruntów - mówi "Gazecie". - Tak naprawdę odciąganie stacji w kierunku Gorzowa czy Zielonej Góry od początku nie było logiczne. Planowanie przebiegu linii przez Zieloną Górę było mocnym naciąganiem rzeczywistości. Zresztą, prowadzenie KDP w kierunku Szczecina przez Gorzów też było przewartościowywaniem stolicy Zachodniopomorskiego.
Woźniak podkreśla, że przy inwestycji w szybką kolej pojawiają się kolejne znaki zapytania. - Okazuje się, że Niemcy nawet nie planowali szybkich pociągów na wschód Europy. Premier Tusk zaczyna się wahać, czy nie lepiej te kilkadziesiąt miliardów, które pochłonęłyby KDP, zainwestować w kolej tradycyjną - mówi senator Woźniak.
W tym widzi szansę dla Gorzowa. - Rozwój istniejącej sieci, przyspieszenie pociągów do 200 km na godzinę, wzmocnienie komunikacji między miastami wojewódzkimi - to jest nadzieja dla nas. I szansa, że linia z Piły do Gorzowa zostanie zelektryfikowana. KDP będzie sukcesem nielicznych, a pozostali będą się tylko przyglądać sukcesowi. Ryzyko stworzenia Polski dwóch prędkości jest za duże - mówi senator.
- Jeśli tak miałoby być, wolałbym rewitalizować "Nadodrzankę" i linię E20, która zatrzymuje się w Świebodzinie i Zbąszynku - mówi Sokołowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza Gorzów
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,10291490,Kolej_na_Swiebodzin__Gdzie_dwoch_sie_bije__tam___.htmlDodano: 15-09-2011 13:00Odsłon: 233
Dodano: 15-09-2011 13:00
Odsłon: 233