Wiadomości » Katowice »
Peadar de Burca: O rodzicach
Peadar de Burca: O rodzicach
Prawie codziennie chodzę z moją córką do parku. Świetnie się tam bawimy. Ona, jako mała celebrytka, z pewnych, nieznanych mi powodów jest bardzo popularna. Kobiety i mężczyźni w różnym wieku przychodzą, podają jej rękę i rozmawiają . Obcy ludzie są z nią po imieniu. Zupełnie tego nie rozumiem.Aktualnie moja córka znajduje się w fazie rozwojowej, którą można opisać jako fazę Przewodniczącego Mao: wszystkie dzieci w wieku 17 miesięcy usiłując coś powiedzieć wydają dźwięki, które kojarzą się z Przewodniczącym Mao i wszystkie są złowrogimi tyranami. Niech was nie zmylą pozory: wasze słodkie dziecię tylko czeka aż dorośnie, aby oddać was do domu opieki. Może przynajmniej do jakiegoś porządnego? Nic z tych rzeczy! Raczej do takiego, gdzie wsadzą wam pod dolną bieliznę piekącą paprykę, a mrożonymi kiełbaskami będą walić w stopy.
A więc moja córeczka, mały dyktator, i ja, zwykle kierujemy się w stronę placu zabaw, gdzie napotykamy przedstawicieli różnych gatunków rodziców. Do spotkania bezpośredniego, prawdę mówiąc, nie dochodzi. Rzadko się zdarza, aby ktoś się do mnie odezwał. Wyjątki to młoda matka, która pracuje w dziale HR i potężny nastolatek o wyglądzie bezrobotnego zapaśnika. Agnieszko i Mariuszu - dzięki dla was. Ja natomiast, mało rozmawiając, zmuszony jestem prowadzić obserwacje.
Oto, co zauważyłem.
To babcie a nie rodzice opiekują się połową dzieci w naszym parku. Ogromne, zwaliste i agresywne kobiety. Tylna noga świni i wiadro maślanki - tym karmią swoje wnuki. Twarze ich są czerwone, a szyje jeszcze bardziej. Nie lubię ich. Krótkie i grube nogi oraz beczkowate tułowia kojarzą mi się z hipopotamami, które przesadziły z plażowaniem. Pozory te mogą być bardzo mylące, bo w razie potrzeby potrafią zerwać się do działania nieoczekiwanie szybko. Gdy inna babcia naruszy ich terytorium, bez trudu osiągają prędkość 40 km/godzinę, nawet w sandałach. Małe oczka bezbłędnie sygnalizują ci, że każde dziecko to konkurencja dla ich skarbu. Gdybyś przez nieuwagę odwrócił wzrok choć na dziesięć sekund, pochwycą twoje dziecko, wrzucą do blendera i schrupią.
A oto obszerny i urozmaicony zbiór matek na placu zabaw:
O ile temperatura jest odpowiednia, pojawi się matka typu POPATRZ NA MNIE - czarujące zjawisko o wyglądzie kotki, które zstępuje na plac zabaw wraz ze swym maleństwem wyłącznie po to, aby pokazać, że już pięć godzin po porodzie jej wygląd jest bez zarzutu. Oczywiście, pełny makijaż, koktajlowa sukienka, przy tym waga jak u świerszczyka. Z nikim nie rozmawia, większość czasu spędza przy huśtawce, oblizując swoją opaleniznę z solarium.
Plac zabaw to również środowisko w którym występuje MATKA-WSPÓŁZAWODNICZKA . Mimo że jej dziecko osiągnęło już rozmiary małego morsa, wytrwale stara się, aby było większe od wszystkich innych. Krąży wokół piaskownicy, mierząc i ważąc każde dziecko z osobna i porównuje je ze swoim małym. Na 100 procent zacznie chodzić wcześniej niż wszystkie inne! Dlatego zakłada swojemu trzymiesięcznemu uprząż, a nad jego głowa trzyma patyk, z którego zwisa pierś.
Wokół karuzeli czai się NADOPIEKUŃCZA MATKA . Pilnuje, aby młode nie zbliżało się do niczego: piaskownica - nie, bo bakterie. Zjeżdżalnia - nie ma mowy. Przyjechała z Ukrainy, może się zawalić. Ściana wspinaczkowa - skądże, grasuje tam babcia, która pożre dziecko. Nie pozwoli, aby jej dziecko rozmawiało z innymi dziećmi, nie pozwoli mu na nic. Jedyne, co jest dozwolone, to gapienie się w liść. Wreszcie pojadą do domu wyposażonym w 29 poduszek powietrznych samochodem pancernym.
W ciągu tygodnia widuję w parku niewielu mężczyzn. Inaczej jest w sobotni poranek, kiedy pojawiają się różne Mirki, Tomki, Olki i Staszki. Niegdyś groźne drapieżniki, obecnie nieszkodliwe. Pasą się na diecie, której główne składniki to piwo i flaki, a porozumiewają językiem pomruków, pochrząkiwań i pierdnięć. Pośród nich zauważyć możemy TATĘ-KUKUŁKĘ. Zasadniczo nie zaprząta sobie głowy swoim dzieckiem. Wolałby w domu oddawać się takim męskim zajęciom, jak budowa samolotu i strzelanie do homoseksualistów. Zajmowanie się dzieckiem go nie bawi, więc podrzuca je do innego wózka. Właściciela tego wózka jego potomek wyrzuca do piaskownicy.
Ofiarą TATY-KUKUŁKI zwykle bywa TATA KOMÓRKA , poczciwy facio który zabawia się wysyłaniem SMS-ów pod przypadkowe numery, w błogiej nieświadomości, że jego dziecko właśnie zostało wyrzucone z wózka przez małego Kukułkę. Dziecko TATY-KOMÓRKI nie ma wielkiego wyboru i zadowala się zabawą kilkoma zużytymi strzykawkami, które znalazło w pobliskich krzakach. W międzyczasie jego ojciec omyłkowo zabiera do domu małego Kukułkę.
Istnieją jeszcze dwa inne gatunki ojców: NIEDOJRZAŁY TATA , który przeżywa raz jeszcze własne dzieciństwo grając w piłkę z pięcioletnim synem i przyjaciółmi. Mecz kończy się dopiero, gdy NIEDOJRZAŁY TATA strzeli 52 gole i pojedzie po synu za to, że znalazł się na spalonym forsując system obrony catenaccio.
Wreszcie ostatni gatunek ojca: ten zawsze stoi przy huśtawkach, łagodnie buja swoją córeczkę i zachowuje się normalnie. Wygląda niewinnie. Ale przypatrzcie mu się lepiej. Tak naprawdę gapi się, jak mama POPATRZ NA MNIE się oblizuje i wyobraża sobie ją całą wysmarowaną Johnson's Baby Oil. Znany jest powszechnie jako TATA OBLECH i fantazjuje nie tylko na temat mamy POPATRZ NA MNIE, ale każdej kobiety przed pięćdziesiątką, która ma jeszcze własne zęby.
Tak wygląda nasz park, nasz plac zabaw, nasze Serengeti - scena, na której rozgrywa się życie trzydziestolatków. Zastanawiam się niekiedy, co myślą inni rodzice patrząc jak ów dziwaczny Irlandczyk śmieje się i krzyczy w ich parku? Kilka dni temu spadłem z drzewa i wylądowałem na uchu. Widzę, jak współczujące spojrzenia kierują się do mojej córki. Rozumiem teraz, dlaczego wszyscy z nią rozmawiają. To jasne: współczują dziecku, którego ojciec przypomina małpę.
Tłum.: A.L. i M.P.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,10308240,Peadar_de_Burca__O_rodzicach.htmlDodano: 18-09-2011 13:02Odsłon: 192
Dodano: 18-09-2011 13:02
Odsłon: 192