Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

Żaglówki za zamkniętymi drzwiami. Rodzice nas wyśmieją

Żaglówki za zamkniętymi drzwiami. Rodzice nas wyśmieją

Od 11 września żaglówki, które miasto kupiło dwa lata temu, są pod kluczem w hangarze. Zamiast służyć szkoleniom młodzieży. Powód? Miasto za ich wynajęcie chce zbyt dużo i nie ma zaplecza nad zalewem.
Rzeszowscy żeglarze przekonują: żaglówki Optymist kupione przez miasto są wynajmowane zbyt drogo. I dlatego nie są dostatecznie wykorzystywane.

Rzeszowski Ośrodek Sportu i Rekreacji odpiera: - Ich wynajęcie na dobę kosztuje 12 zł dla grup zorganizowanych, 30 zł dla osób indywidualnych. Czy to dużo? Naszym zdaniem są one wykorzystywane - twierdzi Janusz Makar, szef ROSiR-u.

Gdzie leży prawda? Fakty są takie: od 11 września dziesięć optymistów zostało zmagazynowanych w hangarze przy kąpielisku Żwirownia w Rzeszowie. Optymisty, żaglówka Omega, ponton, łódź wiosłowa i dwa silniki zostały kupione przez Urząd Miasta Rzeszowa w 2009 r. za mniej więcej 100 tys. zł. - Na wniosek radnych i z przeznaczeniem do szkolenia dzieci i młodzieży przez związek żeglarski i kluby żeglarskie - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Instruktorzy żeglarstwa twierdzą jednak, że koszt wynajęcia optymista jest za duży, by udało się znaleźć chętnych. - Tym bardziej że po to, by przeprowadzić szkolenie, nie wystarczy żaglówka. Potrzebny jest ponton z silnikiem do asekuracji, instruktorzy i ratownicy. A to dodatkowe koszty - mówi Maciej Nabożny, instruktor żeglarstwa.

- W sumie wszystkie składowe dają kwotę ok. 40 zł za godzinę za osobę - wylicza Wanda Jędrusiak, wiceprezes Rzeszowskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Tyle musi wyłożyć związek, który chciałby szkolić młodzież. Tyle musieliby zapłacić rodzice dzieci biorących udział w szkoleniu. - W klubach żeglarskich spoza Rzeszowa można wynająć żaglówki taniej niż w rzeszowskim ROSiR-ze - twierdzą żeglarze. Związek żeglarski korzystał np. z optymistów, które ma do dyspozycji UKS Żagielek z Zabajki .

Mimo to w latach 2009 i 2010 związek organizował kursy na jeziorze Solińskim, korzystając z miejskich optymistów. - Zainteresowanie było duże, ale za same optymisty musieliśmy płacić miastu trzy tysiące złotych za jeden turnus. To dużo. Do tego koszty zatrudnienia ratowników i instruktorów, sięgające 1900 zł, jakie musieli ponieść rodzice. Niewielu na to stać, a my nie chcemy dzielić dzieci chętnych do żeglowania według statusu majątkowego - wyjaśnia Wanda Jędrusiak. Dodaje, że w 2011 r. związku nie było stać na wynajmowanie łódek od miasta.

- Łódki są wynajmowane i pływają przed sezonem kąpielowym i po sezonie po rzeszowskiej Żwirowni. A w sezonie kąpielowym po Solinie. Dzieje się tak dlatego, że Żwirownia jest zbyt mała, by mogli z niej korzystać równocześnie plażowicze i żeglarze - tłumaczy tymczasem dyrektor Makar.

Co innego słyszymy od rzecznika Chłodnickiego: - Przez pierwsze dwa sezony nie było problemu z wynajmem łódek. W tym roku, trzeba to przyznać, stały niewykorzystane - mówi.

W zapewnienia Makara nie wierzą też żeglarze: - Skoro jest taki popyt, to dlaczego żaglówki zdjęto z wody i schowano do hangaru? - pytają.

Jeszcze w ub. roku z żaglówek korzystał szkolny klub żeglarski przy II LO. - Napisaliśmy program szkolenia i dostaliśmy dotacje z miasta, ale pieniędzy wystarczyło na 15 godzin i skończyło się. Przecież jak podamy rodzicom cenę za godzinę po obecnych kosztach, to nas wyśmieją - mówi Sławomir Gołąb, żeglarz, nauczyciel z II LO i radny miejski. Dodaje, że po to, by łodzie były należycie wykorzystanie, nie trzeba wiele. - Wystarczy 20-30 tys. zł dotacji rocznie od miasta i napisanie programu szkolenia dzieci i młodzieży przez żeglarzy - mówi.

Zastanawiamy się tymczasem, dlaczego optymisty pływają tylko po kąpielisku Żwirownia, a nie także po zalewie? - Bo miasto nie ma nad zalewem żadnego zaplecza, np. hangaru - wyjaśnia Makar.

- Dopiero bieżący rok pokazał problem. Zgadzam się z tym, że trzeba stworzyć program czy plan rezerwowy na wykorzystanie żaglówek w przyszłym roku. I na pewno będziemy się nad tym zastanawiać. Mamy na to całą zimę. Nie wykluczamy możliwości przekazania optymistów przez miasto związkowi żeglarskiemu - mówi rzecznik Chłodnicki.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10309962,Zaglowki_za_zamknietymi_drzwiami__Rodzice_nas_wysmieja.html
Dodano: 19-09-2011 12:00
Odsłon: 131

Skomentuj: