Wiadomości » Rzeszów »
Ferenc i Kamiński nie są razem. Baner rozcięty [FOTO]
Ferenc i Kamiński nie są razem. Baner rozcięty [FOTO]
Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa oraz Tomasz Kamiński, poseł SLD i lider podkarpackich struktur tej partii, promowali się w kampanii wyborczej na jednym banerze. - To złamanie kodeksu wyborczego - podnosi larum Platforma Obywatelska. Po południu baner rozcięto.Baner wisiał nad wejściem do hotelu Grand przy ul. Kościuszki w Rzeszowie.
I Ferenc, i Kamiński walczą o mandat parlamentarzystów. Ferenc chce zasiąść w fotelu senatora, a Kamiński znów na cztery lata pójść do Sejmu. Prezydent Rzeszowa co prawda należy do SLD i jest nawet w ścisłym kierownictwie tej partii, ale na czas wyborów powołał własny komitet. Eseldowskiego szyldu na materiałach wyborczych trudno się doszukać. Ferenca w wyborach popiera nie tylko SLD. Ma też wsparcie PSL, o którym prezydent Rzeszowa zawsze ciepło się wypowiada.
Ostatni przykład z soboty, gdy Ferenc pojawił się na konwencji PSL w Rzeszowie. O liderze podkarpackich ludowców Janie Burym mówił, że to najlepszy polityk na Podkarpaciu. Ale Ferenc nie zapomina o swoich politycznych korzeniach. Dlatego zgodził się, by na banerze wyborczym umieszczono go obok Tomasza Kamińskiego z SLD.
Gdy politycy Platformy Obywatelskiej zobaczyli baner lewicowych polityków, podnieśli larum. "Ów baner stanowi całość, jest niepodzielony, więc pojawiają się wątpliwości na temat źródeł jego finansowania, a idąc dalej, co do jego legalności" - napisał do nas Bartosz Szczepański, szef Regionalnego Sztabu Wyborczego PO w Rzeszowie.
Działacze Platformy uważają, że Kamiński i Ferenc mogli złamać jeden z przepisów Kodeksu Wyborczego, który mówi, że komitety mogą prowadzić kampanię wyłącznie na rzecz swoich kandydatów. A ponieważ Ferenc kandydatem SLD nie jest, to - zdaniem PO - mamy do czynienia ze złamaniem prawa.
Platforma podaje pierwszy paragraf 48. artykułu Kodeksu Wyborczego, który mógł zostać złamany. Brzmi on tak: "Prawo zgłaszania kandydatów w wyborach przysługuje komitetom wyborczym. Komitety wyborcze wykonują również inne czynności wyborcze, a w szczególności prowadzą na zasadzie wyłączności kampanię wyborczą na rzecz kandydatów".
"Naruszone zostały również zasady finansowania kampanii wyborczej. Komitet wyborczy może pozyskiwać i wydatkować środki jedynie na sfinansowanie kampanii wyborczej na rzecz kandydatów zgłoszonych przez ten komitet" - pisze Szczepański.
I przypomina, że podobny przypadek był we Wrocławiu, gdzie działacze ruchu Obywatele do Senatu promowali się nawzajem w internecie, choć w wyborach startują pod szyldami różnych komitetów. Od OdS wyjaśnień w tej sprawie zażądała Państwowa Komisja Wyborcza.
Podkarpacka PO uważa, że przypadek z Ferencem i Kamińskim jest bliźniaczy, dlatego Platforma powiadomi PKW o tym banerze. - My doskonale wiemy, że prezydent Ferenc należy do SLD, ale nie startuje z ich komitetu. Po to jest Kodeks Wyborczy, by go przestrzegać. Nie zgadzamy się na uprawienie takiej partyzantki - mówi nam Bartosz Szczepański.
Co na to wywołani do tablicy politycy? Sztabowcy komitetu Ferenca przekonują, że żadnego prawa nie łamią. - Komitet "Rozwój Podkarpacia", z którego startuje Tadeusz Ferenc, ma podpisaną umowę z SLD, że popiera prezydenta. Baneru nie zamierzamy zdejmować - tłumaczył nam dzisiaj Stanisław Ząbek, szef sztabu wyborczego Tadeusza Ferenca.
Zdaniem Ząbka baner nad hotelem... wcale nie jest wspólny. - Kandydaci są oddzieleni - przekonywał nas Ząbek.
- Tam nie ma dwóch banerów, tylko jeden - mówimy.
- Ale obaj kandydaci są oddzieleni. SLD płaci za swoją część, a my za swoją. Najemca budynku zgodził się na to - twierdził Ząbek.
W SLD mówią jednak są co innego. - Firma, która wyprodukowała baner, poszła na łatwiznę. Miały być dwa banery. Jeden baner to wynik niefrasobliwości firmy. Baner został już rozcięty - zapewniał nas o godz. 14 Kamil Czyż, szef sztabu wyborczego SLD na Podkarpaciu.
Roman Ryniewicz, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Rzeszowie, nie chce mówić, czy w tym przypadku rzeczywiście doszło do złamania przepisów. - Rozstrzygnąć to może PKW, gdy będzie badała sprawozdania finansowe komitetów. Jeżeli dopatrzy się nieprawidłowości, partie mogą nie dostać dotacji na swoją działalność. Konkurencyjne komitety mogą też powiadomić policję i prokuraturę. Za łamanie przepisów Kodeksu Wyborczego przewidziane są sankcje, w tym przypadku grzywny - powiedział nam Ryniewicz.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10314170,Ferenc_i_Kaminski_nie_sa_razem__Baner_rozciety__FOTO_.htmlDodano: 20-09-2011 12:00Odsłon: 163
Dodano: 20-09-2011 12:00
Odsłon: 163