Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Gorzów Wielkopolski »

Wójt nie chce kopalni. Niemcy też

Wójt nie chce kopalni. Niemcy też

Wójt gminy Gubin wysłał do Niemiec list, w którym nawołuje do bojkotu największej w historii Lubuskiego inwestycji: budowy kopalni i elektrowni. - Niczego nie ukrywam. Nie chcemy odkrywki - tłumaczy. - To niedopuszczalne. Jestem zbulwersowany - odpowiada wicemarszałek województwa
Na terenie gminy Gubin i Brody energetycy i górnicy planują budowę elektrowni o mocy 1600 MW i odkrywkę węgla brunatnego. Koncepcję zagospodarowania złóż węgla ma przygotować PWE Gubin. Lubuskie złoża obok legnickich zalicza się do największych w kraju. W połowie marca urząd marszałkowski opublikował projekt nowego planu zagospodarowania przestrzennego woj. lubuskiego. Plan zezwala na inwestycję. Protestuje Zbigniew Barski, wójt gminy Gubin. O pomoc zwrócił się do Niemców. - To bulwersujące - mówią lubuscy politycy.

Wójt służy listą zarzutów

"Gazeta" dotarła do listu, który szef gminy na początku lipca br. wysłał do Wspólnego Wydziału Planowania Krajowego Krajów Związkowych Berlin i Brandenburgia w Niemczech. Namawia w nim stronę niemiecką do udziału w konsultacjach transgranicznych. - Interesy ochrony klimatu nie zatrzymują się na granicy państwa - czytamy. - Wytwarzanie energii elektrycznej z węgla brunatnego jest najbardziej szkodliwym dla klimatu nośnikiem energii - przekonuje. Barski wspomina o konieczności "ochrony wód gruntowych, emisji hałasu i pyłów" i zachęca Niemców, aby "zgłaszali sprzeciw" w celu "uniknięcia lub minimalizacji takich oddziaływań". Według niego udział Niemców w konsultacjach "ma szczególne znaczenie". - Gmina Gubin, jak i Gmina Brody podniosły zarzuty odnośnie projektu zmiany planu rozwoju przestrzennego woj. lubuskiego. Dlatego dysponujemy listą argumentów, które mogłyby być pomocne dla niemieckich partnerów. (...) Proponujemy m.in. przygotowanie analizy wad i braków materialnych i formalnych projektu (...) zmiany planu rozwoju przestrzennego województwa lubuskiego oraz przygotowanie niezbędnych zarzutów i zapewnienie, że będą one podniesione w czasie postępowania dotyczącego strategicznej oceny oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym - pisze Barski.

Według danych Gruene Liga przeciw budowie odkrywki po polskiej stronie Nysy Łużyckiej opowiedziało się ok. tysiąca Niemców, zwłaszcza z miejscowości przygranicznych - Groß Gastrose, Grießen, Forst, Kerkwitz i Guben. Wspiera ich Greenpeace oraz ekolodzy z Gruene Liga. Przeciw jest też obywatelska inicjatywa Klinger Runde, do której należy 43 miejscowości. - Zagrożenia szkodami dla klimatu, gospodarki wodnej czy warunków życia ludzi nie zostały zbadane i przedstawione według obowiązujących standardów. Nawet jakość tłumaczenia na język niemiecki jest dla tego rodzaju dokumentów urzędowych zupełnie niewystarczająca. Konieczne jest dopracowanie i wyłożenie na nowo tych materiałów - przekonuje Rene Schuster z Gruene Liga z Cottbus.

Mieszkańcy Brodów i Gubina w referendum odrzucili plany kopalni. Najbardziej obawiali się przymusowych przesiedleń. Górnicy oszacowali inwestycję na blisko 20 mld zł. Obiecywali kilkadziesiąt milionów złotych rocznie dla gmin, trzy tysiące miejsc pracy, nowe domy i rekultywację terenu. Budowę zamierzali rozpocząć w 2015 r. Ludzi nie przekonali.

Po ostatnich wyborach samorządowych na czele przeciwników kopalni pod Gubinem stanął wójt Zbigniew Barski. Dlaczego zwrócił się o pomoc do Niemców? - Nie widzę tu żadnych działań nieetycznych. Jestem przeciwnikiem kopalni. Łatwiej mi z nią walczyć, bo mam do tego stosunek emocjonalny. Łatwiej mi dobierać argumenty i wyszukiwać materiały mówiące, że nie jest to dobra inwestycja i na dodatek ma słabe strony. Moim obowiązkiem jest reprezentowanie głosu społeczeństwa, które nie chce kopalni. To ludzie mnie wybrali. Przed nimi odpowiadam. Nie przed urzędem marszałkowskim, wojewódzkim, nawet nie przed rządem. To, co się tu dzieje, to są tylko działania firmy węglowej i jakiegoś lobbingu. Niemcy też są przeciwni powstawaniu nowych odkrywek. Złożyli swój protest na ręce premiera Donalda Tuska. Po to m.in. wchodziliśmy do Unii, aby obie strony mogły się wypowiedzieć - uważa.

PO wstydzi się za wójta

Bożenna Bukiewicz, posłanka i szefowa lubuskiej PO: - Wstyd mi jako Polce, że mamy samorządowca, który jest przeciwko naszemu państwu. Działania wójta wyraźnie kierują się przeciw interesom narodu. Jak wiemy, zyski z tej inwestycji popłyną nie tylko dla regionu, ale dla całego kraju. Tacy ludzie nigdy nie powinni pełnić funkcji publicznych. Zadaję sobie pytanie, czyich interesów ten pan broni? Wyłącznie mieszkańców gminy w stosunku do 37 mln Polaków? To jest poważna sprawa. Widzę, że wójt nie pisał tego sam. Jestem więcej niż pewna, że stoi za tym firma ze specjalistami, którzy wiedzą, jak takie wnioski przygotowywać. Czy wójta stać na tak drogą obsługę prawną? Jeżeli zasłaniając się interesami mieszkańców, broni firmy, która chce budować tam farmę wiatrową [na terenach pod kopalnię odkrywkową - red.], to wnioski nasuwają się same...

Jakie wnioski? Na razie nie zdradza jakie. Zapewnia jednak, że podejmie "odpowiednie działania w tej sprawie".

Przeciw odkrywce wypowiedziały się m.in. ewangelicka wspólnota regionu Guben, stowarzyszenie wspierające wykorzystanie energii słonecznej Solargenossenschaft Lausitz, organizacja rolnicza Bauernbund Brandenburg, stowarzyszenie Pro Guben e.V. a także gmina Schenkendöbern. - Solidaryzujemy się z polskimi obywatelami, którzy już w dwóch referendach opowiedzieli się przeciw odkrywce Gubin-Brody. Również w naszych wioskach życie stanie się uciążliwe, jeśli te plany zostaną wprowadzone w życie. Odkrywki Gubin Brody w Polsce nie powinno być tak samo, jak odkrywki Jaenschwalde Nord w Niemczech - uważa Sylvia Borkenhagen z miejscowości Grabko. Zdaniem Anike Peters z Greenpeace'u w Hamburgu, węgiel brunatny jest najbardziej szkodliwym dla klimatu surowcem energetycznym. - Kolejna elektrownia do 3 tys. MW jest więc nie do zaakceptowania ani w Polsce, ani w Niemczech - przekonuje.

Odpowiadam przed ludźmi, nie przed rządem

Urząd Marszałkowski o liście wójta dowiedział się od "Gazety". - To niedopuszczalna ingerencja w stosunki międzynarodowe. Jestem zbulwersowany tym, że zwraca się do strony niemieckiej w sprawie kluczowej dla woj. lubuskiego i dla Polski. Dziwne są sformułowania pouczające stronę niemiecką, jak postępować. Jeżeli chciał takie oświadczenie złożyć, powinien je uzgodnić z MSZ i dopiero za jego zgodą miał prawo wysłać. W przypadku konsultacji transgranicznych dokumentów planistycznych mamy obowiązek przekazania ich stronie niemieckiej za pośrednictwem rządu i tak robimy - przekonuje wicemarszałek Jarosław Sokołowski, odpowiedzialny za sprawy kopalni. - Wójt twierdzi, że odkrywka to nieekologiczny system wytwarzania energii elektrycznej, bo emituje nieco więcej dwutlenku węgla do atmosfery. A przecież wiadomo, że wytwarzana w Polsce energia w większości na takim systemie się opiera i w najbliższej przyszłości to się nie zmieni. Naszą racją stanu jest dobrze negocjować z UE jak największe limity i jak najdłuższe okresy przejściowe dla naszych elektrowni. Powiadamianie strony niemieckiej o inwestycji kłóci się więc z polskim interesem. Nie mogę zgodzić się z taką argumentacją i metodami postępowania - dodaje.

Kazimierz Pańtak, radny SLD w sejmiku: - To jest zwoływanie armii zaciężnej państwa, gdzie mogą być konflikty interesów. Sięganie po posiłki zagraniczne jest niesmaczne. To napuszczanie strony niemieckiej w celu ochrony swojego egoistycznego stanowiska.

Pamiętam, nie potępiam

Wójta broni Czesław Fiedorowicz, dziś radny sejmiku z PSL i szef Euroregionu Sprewa-Nysa-Bóbr. Fiedorowicz w latach 90. był burmistrzem miasta Gubin. - Pamiętam, jak mieszkańcy niemieckiego Horno prosili mnie, abym pomagał im w kampanii przeciw rozbudowie kopalni, która węglem zasilała elektrownię w Jänschwalde. Może też nie powinienem tego robić, ale jeździłem na wiece do Niemiec. Widziałem, że dyskusja na temat kopalni odbywa się ponad głowami ludzi. Miałem świadomość, że traktuje się ich po macoszemu. Jestem człowiekiem pogranicza i głupio mi było odmówić. Wtedy powstawał Euroregion, więc uznałem, że powinienem zabrać głos i pojechałem. To też mogło się komuś nie spodobać - opowiada Fiedorowicz. Jego zdaniem zapomina się, że te inwestycje muszą być przeprowadzone w zgodzie społecznej. - To nie znaczy, że wszyscy muszą wydać jednoznaczną zgodę, ale wszyscy muszą mieć możliwość uczestniczenia w dyskusji. Granica jest rzeczą ważną, ale umowną w momencie, kiedy inwestycja oddziałuje w obie strony. Nie potępiałbym wójta. Widzę, pod jaką presją społeczności lokalnej się znajduje. Ludzie są ogromnie rozgorączkowani i mają żal, że nikt z nimi nie rozmawia. To jest trudny, ale ważny dialog, którego nikt nie prowadzi. Trzeba mieć odwagę pójścia do mieszkańców i wysłuchania ich argumentów. Próba ich unikania prowadzi do sytuacji, że ludzie czują się osaczeni, a osaczony człowiek szuka różnych argumentów, żeby się bronić - mówi Fiedorowicz.

Gmina kontra PWE

Wójta Barskiego nie przekonały prowadzone w gminie kampanie informacyjne. - Wiele argumentów, które pojawiały się w mediach, np. że jest to inwestycja rządowa, jest nieprawdziwa. O tym świadczy pismo z Ministerstwa Infrastruktury potwierdzające brak programów rządowych zmierzających do budowy kompleksu energetyczno-węglowego w gminie Gubin. Na tej podstawie twierdzę, że jest to inwestycja wyłącznie lokalna. PWE Gubin obiecuje zainwestowanie 20 mld zł. Moim zdaniem to medialny chwyt, nad którym wszyscy się rozczulają i nikt nie próbuje go weryfikować. Ja muszę mieć gwarancję, że obietnice, zwłaszcza te, które są składane mieszkańcom gminy, zostaną spełnione. To oni muszą zaakceptować plany kopalni. PWE Gubin ma kapitał zakładowy 12 mln zł. Z kimś takim się rozmawia? Sprawą o tak dużej wartości powinien zajmować się skarb państwa i to on powinien wszystko gwarantować. Dodam, że zakwestionowany przez Urząd Marszałkowski projekt zmiany studium gminy Gubin został zaakceptowany i uzgodniony z ministrem infrastruktury, który stwierdził, że rząd nie planuje inwestycji celu publicznego o znaczeniu krajowym, jaką jest budowa kopalni w naszej gminie - komentuje Barski.

Przedstawicieli PWE Gubin dziwią zarzuty Barskiego. - Jesteśmy częścią PGE, w której skarb państwa posiada blisko 70 proc. udziałów. To jedna z trzech największych firm w Polsce. Trudno zarzucić jej brak kapitału. Składając wniosek do ministra o koncesję, trzeba określić środki, jakimi dysponuje firma na realizację zadania. Inwestorem jest firma, więc na co rząd ma udzielić gwarancji? Gwarancją są ustawy. Rząd określił swoje stanowisko w polityce energetycznej Polski przyjętej w 2009 r., zakładając eksploatację złoża "Gubin" i produkcję energii elektrycznej. Budowa kopalni jest realizacją celu publicznego o znaczeniu ponadlokalnym i gwarantem bezpieczeństwa energetycznego kraju - odpowiada Hanna Mrówczyńska z PWE Gubin.

Z odsieczą do gminy Gubin wybiera się Robert Paluch, radny PiS w sejmiku i szef komisji gospodarki. Kiedy pokazaliśmy mu list wójta, obiecał, że zorganizuje wyjazdowe posiedzenie swojej komisji u wójta. - Nie będę mówił, że trzeba go podać do prokuratury, bo pewnie nie ma znamion przestępstwa, ale sprawa jest co najmniej dwuznaczna. Referendum pokazało, że ma moralne prawo tak reprezentować mieszkańców gminy, ale wsparcia powinien szukać w polskiej administracji. Wójt jest zdesperowany i osamotniony, a to trzeba zmienić - mówi Paluch.


Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra
http://gorzow.gazeta.pl/gorzow/1,35211,10346948,Wojt_nie_chce_kopalni__Niemcy_tez.html
Dodano: 25-09-2011 13:00
Odsłon: 225

Skomentuj: