Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

NASZ KOMENTARZ: Jak kiełbasa psuje promocję

NASZ KOMENTARZ: Jak kiełbasa psuje promocję

- Tę wystawę uratowało jedzenie - ocenił ktoś promocję województwa podkarpackiego w Parlamencie Europejskim. Według mnie przeciwnie - jedzenie wszystko popsuło. Choć było pyszne
Podkarpacie wciąż nie może odciąć pępowiny łączącej je z sielskością, Bieszczadami, swojskim jadłem i kopkami siana. I nie chodzi o to, by wmówić sobie i innym, że tego w naszym regionie nie ma. Że wokół mamy tylko wysokie technologie i leżymy nad Bałtykiem. Chodzi o to, czy chcemy promować się poprzez ową sielskość, czy stawiamy na gospodarkę, zwłaszcza innowacyjność.

Kilka miesięcy temu za radą firmy, która na zlecenie Podkarpackiego opracowała strategię promocji i marki województwa, zdecydowaliśmy się na ten kierunek: stawiamy na gospodarkę, zwłaszcza lotnictwo, które wyróżnia nas na tle kraju. Wystawa pt. "Innowacyjne Podkarpackie" w Parlamencie Europejskim w ubiegłym tygodniu nie pozostawiała, przynajmniej w teorii, pola do mocniejszego akcentowania takich walorów województwa jak piękne krajobrazy, czyste powietrze czy rolnictwo sprowadzające się do kopek siana.

A jednak.

Wystawę zdjęć zdominowały fotografie pięknych krajobrazów. Zobaczyliśmy Połoninę Wetlińską, Caryńską, Jezioro Solińskie. - Trochę za dużo tych Bieszczadów - mówiły jedna przez drugą słuchaczki Uniwersytetu Trzeciego Wieku zaproszone do Brukseli przez europosłankę Elżbietę Łukacijewską.

Najwięcej jednak emocji podczas podkarpackiej prezentacji towarzyszyło nie wystawie zdjęć, nie prezentacji na 103-calowym telewizorze, ale suto zastawionym stołom. Prezentacja zresztą jakoś nie do końca się udała, telewizor był wyciszony, nie było nikogo, kto chciałby wytłumaczyć zwiedzającym, na czym polega mechanizm uruchamiania poszczególnych filmików.

Tłum ruszył więc ku gomółkom, kiełbasom, pysznym sosom i kopytkom. Nie mówiąc o wędlinach różnorakich. Postałam chwilę, popatrzyłam w zmieniające się jak w kalejdoskopie nieme obrazki na ekranie i wolnym krokiem ruszyłam ku stołom. Tam było tłoczno, a przekąski pyszne.

- Tę wystawę uratowało jedzenie - ocenił ktoś z podkarpackiej delegacji VIP-ów. Według mnie było dokładnie przeciwnie - jedzenie wszystko popsuło.

Urzędnicy myślą tak: goście dobrze zjedli, popili strawę regionalnym piwem, wywiozą więc z wystawy jak najlepsze wspomnienia na temat Podkarpacia.

Nic bardziej mylnego. Szacuję, że jakieś 90 proc. uczestników nie miało pojęcia, jakiemu wydarzeniu towarzyszyła ta kulinarna orgia. Pracownicy biur, urzędnicy unijni, wielojęzyczny tłum chętnie degustował, a rewir przy zdjęciach i ekranach był przygnębiająco pusty.

Zadaję sobie od kilku dni pytanie: Czy nie lepiej byłoby, by na wystawę przyszło mniej osób, za to zjawili się na niej ci, którym zależy na zapoznaniu się z ofertą województwa, o którym być może wcześniej w ogóle nie słyszeli? Czy naprawdę musi nam zależeć na tym, by ściągnęli na nią głodni stażyści?

Paradoksalnie organizatorzy podobnych akcji powinni się wsłuchać w głos szefa firmy, która przywiozła do Brukseli swoje wiktuały. Paweł Krajmas, szef Zakładu Mięsnego "Jasiołka", tłumaczył dziennikarzom, że jego wyjątkowych produktów nie można kupić w pierwszym lepszym hipermarkecie. - Szukamy klienta świadomego, który wie, czego chce. On byle gdzie nie pójdzie, byle czego nie kupi i byle czego nie zje. Szukając naszych produktów, wystarczy zajść do niektórych dobrych sklepów ekologicznych - mówił.

W ten sposób jego firma dba o markę swoich wyrobów.

My upodobaliśmy sobie inną taktykę: swoimi działaniami promocyjnymi ściągamy nie tego klienta, na którym powinno nam zależeć. Musimy się wreszcie zdecydować: albo promujemy się poprzez kiełbasy, i wtedy całą parę kierujemy na ten tor, albo stawiamy na innowacyjną gospodarkę. Inaczej wychodzi groch z kapustą. A to danie ciężkostrawne.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10352275,NASZ_KOMENTARZ__Jak_kielbasa_psuje_promocje.html
Dodano: 26-09-2011 12:00
Odsłon: 200

Skomentuj: