Login Hasło
Tylko najświeższe wiadomości
Wiadomości » Rzeszów »

Profesor, trener, psycholog. Kim są wyznawcy Palikota

Profesor, trener, psycholog. Kim są wyznawcy Palikota

Są wśród nich bizneswoman z Jasła handlująca drewnem z Mołdawią, profesor, który protestował przeciwko krzyżom na Uniwersytecie Rzeszowskim, trener kadry menedżerskiej, psycholog transportu z aspiracjami na własną firmę. Dla większości z nich Ruch Palikota to pierwsza partia


Wyjątkami są działacze partii RACJA Polskiej Lewicy, która zawiązała z Ruchem Palikota porozumienie i wstawiła swoich ludzi na jego listy. RACJA związana jest z antyklerykalnym tygodnikiem "Fakty i Mity". Na obu podkarpackich listach Palikota przedstawiciele tego ugrupowania mają zagwarantowane trzecie miejsca. Znajdziemy ich także na dalszych pozycjach. - Wcześniej startowaliśmy z list SLD, potem Polskiej Partii Pracy. Ale tam byliśmy tylko dostarczycielami głosów, nie mogliśmy liczyć na wysokie miejsca. Przez Ruch Palikota jesteśmy trochę poważniej traktowani - mówi nam Andrzej Walas, nr 6 na rzeszowskiej liście Palikota, szef RACJI na Podkarpaciu.

Co go przyciągnęło do Palikota? Twierdzi, że programy obu ugrupowań są bardzo podobne. - Różni nas niewiele, np. podejście do podatku liniowego. My jesteśmy przeciw, on za - podaje przykład.

Liderem listy rzeszowskiej Ruchu Palikota jest rzeszowianin, 36-letni Dariusz Dziadzio. Z wykształcenia fizjoterapeuta, z zawodu trener kadry menedżerskiej na własnym rozrachunku. O Palikocie jako swojej przyszłości politycznej zaczął myśleć, gdy w "Newsweeku" przeczytał, że były polityk PO zamierza tworzyć własną partię. I doszedł do wniosku, że podziela jego poglądy.

Co przede wszystkim spodobało mu się w Palikocie? Ostry sprzeciw wobec finansowania Kościoła z budżetu państwa, krytyka przekazywania ziemi Kościołowi i wolny wybór w sprawie aborcji. - Podoba mi się też to, że jest to partia składająca się z ludzi świeżych. Wkurza mnie, gdy politycy zmieniają partie jak rękawiczki - mówi Walas.

Na dziesiątym miejscu listy rzeszowskiej odnajdujemy 72-letniego prof. Tomasza Bilińskiego. To były kierownik Katedry Biochemii i Biologii Komórki na Uniwersytecie Rzeszowskim i organizator kierunku biologicznego na tej uczelni.

Były, bo wiosną br. uczelnia nie zdecydowała się przedłużyć z nim umowy o pracę. Stało się to zaraz po tym, jak wysłał do władz uczelni e-mail z pytaniem, czy Unia Europejska dopuszcza, by w sali wykładowej zbudowanego za pieniądze unijne gmachu państwowego uniwersytetu jego władze zawieszały symbole religijne, których nie przewidywały zatwierdzone plany. Zapytał o to, bo na ścianach w nowych budynkach kampusu Uniwersytetu Rzeszowskiego na Zalesiu pojawiły się krzyże.

- Po tych wypadkach nie przedłużono ze mną umowy, mimo że kieruję badaniami finansowanymi z budżetu Ministerstwa Nauki. Dowiedziałem się jednak, że uczelnia nie ma pieniędzy na sfinansowanie jednej czwartej mojego etatu - mówi prof. Biliński.

Zdecydował się wystartować w wyborach, choć wcześniej nie należał do żadnej partii.

- Nie byłem członkiem nawet ZMP, nie lubię władzy, mam okropny charakter, jestem anarchistą - tłumaczy. - Popieram Palikota, bo musi być słyszalny głos kogoś, kto będzie walczył o to, by nie oglądać się na słowa biskupa. Przypadek z krzyżami to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Prowincjonalne uczelnie uzależniają się od kleru, od biskupa do tego stopnia, że chwilami niedobrze się robi - tłumaczy. Od lata tego roku jest na emeryturze i hobbystycznie prowadzi gospodarstwo rolne, w którym hoduje m.in. konie.

Robert Smucz, nr 2 na rzeszowskiej liście, jest psychologiem transportu po UJ. Przez ostatni rok pracował jako wolny strzelec, zamierza otworzyć działalność gospodarczą i badać kierowców zawodowych.

Kiedyś był zwolennikiem Unii Wolności, fascynował go Leszek Balcerowicz ("postawił Polskę na nogi, opanował hiperinflację"). Potem swoją sympatię przelał na Platformę. Głosował na PO w 2005 i 2007 r. - Miałem nadzieję, że PO weźmie się za gospodarkę i finanse publiczne. Kiedy po wyborach w 2007 r. objęła władzę, byłem szczęśliwy. Dziś dochodzę do wniosku, że mogę nie dożyć czasów, kiedy standard życia w Polsce dorówna temu na Zachodzie - tłumaczy. Do Palikota przyłączył się w październiku ubiegłego roku.

49-letnia Małgorzata Marcinkiewicz, handlowiec z Jasła, wierzy, że może zostać wybrana na posła. - Przy kampanii pomaga mi tylko jeden z naszych działaczy. Sama zbierałam podpisy, rozdaję ulotki, lepię plakaty. Z językiem na brodzie, nie mamy hostess ani ogromnych sztabów. Ludzie pytają, co to za partia. Gdy tłumaczę, że to Ruch Palikota, cieszą się, że pojawił się nowy podmiot. I obiecują, że będą na nas głosować - tłumaczy Marcinkiewicz, która jest chemikiem z wykształcenia, ale w zawodzie nie pracowała. Od razu zajęła się biznesem. Jeszcze przed transformacją zaczynała od kiosku z lodami w Jaśle, w 1989 r. otworzyła sklep kolonialny, potem miała sklepy ze sprzętem RTV. Po pieriestrojce pojechała na Białoruś, gdzie otworzyła studio nagrań. Teraz współpracuje z firmą w Mołdawii, która handluje drewnem z polskimi podmiotami. Pracuje też nad projektami handlowymi z firmami z Rosji, Kazachstanu, Uzbekistanu, Białorusi.

- Nigdy wcześniej nie należałam do żadnej partii, choć byłam namawiana do zapisania się do PZPR-u. W latach 80. kolportowałam ulotki "Solidarności". A dziś? Kiedy trzy miesiące temu wróciłam do domu z Mołdawii, przeczytałam na afiszu, że jest spotkanie z Palikotem. Poszłam z ciekawości. Zaimponował mi. Czym? Swoją osobowością, tym, że jest człowiekiem biznesu, który, podobnie jak ja, na swojej drodze natyka się na problemy. Na biurokrację, na śmieszne przepisy ograniczające swobody gospodarcze. Palikot mówi, że naszą biurokrację trzeba odchudzić, nie może być tak, że przedsiębiorca chodzi od okienka do okienka, a w każdym siedzą panie, które tylko się uśmiechają. Ja sądzę tak samo - mówi Marcinkiewicz.

I opowiada, jak kilka lat temu w ZUS-ie w Jaśle zobaczyła automat do wydawania numerków do kolejki. Ale do wyciągania tych bilecików była specjalnie oddelegowana pracownica. - Szok. Automat zamontowany został po to, by usprawnić obsługę, i nawet on został wykorzystany do utworzenia stanowiska - ocenia.

W Palikocie podoba się jej także jego stosunek do Kościoła.

- Ja też jestem antyklerykalna. Od czasu, kiedy byłam małą dziewczynką i ksiądz za ucho wyrzucił mnie z kościoła. Śmieszna historia: na wcześniejszej mszy zemdlałam i bałam się potem wchodzić do przodu kościoła, stałam więc z tyłu. Ksiądz zapytał, dlaczego tak stoję. Gdy usłyszał moje tłumaczenia, krzyknął: "Wypieprzaj mi z kościoła". I wyciągnął mnie za ucho. Pamiętam, miałam wtedy takie kucyki zawiązane kokardami. Od wtedy w mojej psychice bardzo się pozmieniało - wspomina. Ale zaznacza od razu: - Ale my nie jesteśmy przeciwko Kościołowi, my dążymy tylko do tego, by Kościół kroczył swoimi drogami, z dala od instytucji państwa.

malgorzata.bujara@rzeszow.agora.pl


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10352280,Profesor__trener__psycholog__Kim_sa_wyznawcy_Palikota.html
Dodano: 26-09-2011 12:00
Odsłon: 134

Skomentuj: